Niedawno powtórzyłyśmy z przyjaciółkami damski wypad poza stolicę. Zbieramy się 1-2 razy w roku, by spędzić czas w babskim gronie i móc pogadać o tematach „totalnie niezrozumiałych” dla naszych facetów. Damski wypad to nie tylko impreza i nocne tańca w klubach. To też aktywne odkrywanie zakątków miasta – Bober pilnuje, by pęcherze wchodziły na stopy 😀
Jeśli planujesz wypad do jednego z najpiękniejszych miast Polski, koniecznie przeczytaj atrakcji MUST SEE, które warto zobaczyć będąc we Wrocławiu. Zaczynamy 🙂
1. Mostek Pokutnic – widok na miasto Wrocław
Po piątkowym melanżu, stwierdziłyśmy, że to będzie dobra atrakcja na rozpoczęcie naszego zwiedzania. Dlaczego warto udać się na mostek? Bo to to stąd zobaczycie jedną z ładniejszych panoram Wrocławia. Co ciekawe, Wrocław ma sporo takich punktów, z których można oglądać miasto z góry.
Skąd ta śmieszna nazwa- Mostek Pokutnic? Kryje się za tym legenda, że mostek nawiedzają dusze dziewczyn, które wzbraniają się przed wyjściem za mąż i stronią od obowiązków domowych.
Mostek łączy dwie masywne wieże kościoła św. Marii Magdaleny, który był niegdyś przeznaczony dla uboższych mieszkańców – rzemieślników. Budowla z XIII wieku miała być prosta w formie i surowa w środku. Budynek miał trudną historię związaną z wybuchami, w trakcie II Wojny Świtowej (jedna z wież była kompletnie wysadzona – sprawne oko dojrzy różnicę).
W zniszczonej wieży znajdował się kiedyś 7-tonowy dzwon o ciekawej nazwie „Dzwon grzesznika”. Nazwa pochodzi z czasów jego stworzenia, a raczej brutalnej kary wymierzonej na czeladniku przez autora dzwonu. Ten zamordował swojego pracownika, który przez nieuwagę wlał mieszankę stopu do niegotowej formy i zniszczył plany mistrza. Uff, dobrze, że w dzisiejszych czasach jest mała szansa, że ktoś w pracy Cię zabije.
Morderca został skazany na śmierć, przy egzekucji rozbrzmiewał jego dzwon, który służył w katedrze do 1945 roku, gdy w trakcie eksplozji wieży zagrał po raz ostatni.
Wejście na mostek polecam każdemu, droga nie jest długa a schody są dość szerokie.
Koszt wejścia na górę to 8 zł (bilet normalny).
Warto jest tu przyjść na zachód słońca lub na złota godzinę.
2. Dzielnica Uniwersytecka
To okolica pomiędzy Rynkiem, a gmachem Uniwersytetu. Znajdziesz tu masę klimatycznych uliczek i ciekawej barokowej architektury. Do najpiękniejszych budynków zaliczyć można Gmach Uniwersytetu Wrocławskiego, który powstał na początku XVIII wieku, który miał stanowić połączenie wszystkich dyscyplin sztuki – plastyki, malarstwa, rzeźby i architektury. Ale Uniwersytet słynie tez z wybitnych profesorów nauk ścisłych.
Ciekawostką jest, że Hugon Steinhaus, który złamał kod enigmy w czasie II WŚ, osiadł na stałe we Wrocławiu i wykładał matematykę. Zarówno Uniwersytet Wrocławski, Jak i Politechnika Wrocławska słyną z najlepszych programów Informatyki i Matematyki.
Wieża Matematyczna we Wrocławskim Uniwersytecie, to kolejne miejsce, gdzie można oglądać panoramę Miasta z góry. Taras wieży znajduje się na wysokości 42 m.
Bilet normalny to koszt 10 zł i upoważnia on do zwiedzenia pozostałych atrakcji Uniwersytetu: Muzeum, Auli Leopoldyńskiej, Oratorium Marianum i towarzyszących wystaw.
3. Wyspa Słodowa – chill out w oczekiwaniu na rejs
To miejsce spotkań nie tylko studentów 🙂 Znajdziesz tu liczne beach bary i tłum ludzi odpoczywających na kocu, na schodkach, na ławkach. Na wyspie można legalnie spożywać swój alkohol, choć zachęcam do skorzystania z lokalnej knajpki, gdzie ceny są bardzo przyzwoite. My zrobiłyśmy tu 45 minutową przerwę, by dać odpocząć nogom i ruszyć na nasz rejs.
4. Rejs Łódką po Odrze
Bardzo fajna i przyjemna alternatywa na poznanie ciekawostek na temat miasta. Rejs trwa ok 1h, w trakcie, której kapitan pokaże Ci najważniejsze atrakcje z poziomu wody i odpowie na wszystkie Twoje pytania. Łódka pomieści ok 15 osób max, więc w spokoju będziesz mógł rozkoszować się widokami. Fajna atrakcja, jeśli podróżujesz z dziećmi.
Koszt rejsu: ok 45 zł od osoby
Nasz kapitan sprzedał nam ciekawostkę na temat milionowej Instalacji znajdującej się na wyspie Deliowej. Rzeźba Nawa autorstwa Oskara Zięty pochłonęła 1,3 mln złotych. Metal, z którego powstała rzeźba, ma zaledwie 2 mm grubości i waży 13 ton.
6. Ostrów Tumski i najbardziej dociążony most
Miejsce tak znane jak Rynek. Najstarsza część miasta, której nazwa wzięła się ze staropolskiego języka, co oznaczało: Wyspa Katedralna. Pierwsze wzmianki o osadzie pochodzą z X wieku. Do miejsca prowadzi Most Tumski, jeden z najbardziej obciążonych mostów w Polsce, to tu zakochani przychodzą przyczepić symboliczną kłódkę na znak miłości.
Ps. Jeśli zapomniałeś, kłódki, nic strasznego na miejscu jest pełno straganiarzy, którzy wyczuli biznes i oferują żelastwo w przeróżnych kolorach. Most Tumski to zabytek, który funkcjonuje od 1889 i już od dawien dawna, nie przechodził remontu. Dopiero w tym roku władze zainteresowały się jego remontem, a wszystkie zakochana pary aż pocą się na myśl o usuniętym dowodzie miłości. Czy ich miłość to przetrwa? Jeśli nie przynajmniej wiadomo dlaczego.
Mówi się, że most zyskał dodatkowe 4 tony wagi, a najcięższa kłódka ważyła 3,5 kg (prawdziwej miłości).
Na Ostrowie dominuje Katedra pw. Jana Chrzciciela, która wygląda, jakby składała się z 2 kościołów, a to dlatego, że katedra zmieniała się z biegiem lat i obecna wersja jest 4-tą. Uznaje się, że Katedra pw. Jana Chrzciciela to pierwszy w pełni gotycki kościół w Polsce.
Koniecznie wejdźcie do środka, zobaczcie sami na własne oczy jej cudowny gotycki styl i wysokie, krzyżowe sklepienie. Pamiętajcie, by nie zakłócić ciszy w trakcie mszy, najlepiej poczekajcie na jej koniec.
Niedaleko placu kościelnego znajduje się Ogród Botaniczny Uniwersyetu Wrocławskiego, gdzie możesz nacieszyć wzrok, kolorowymi kwiatami i krzewami z różnych kolekcji ogrodu. Wstęp jest płatny i kosztuje 15 zł za bilet normalny (10 zł bilet ulgowy).
7. Kolorowe graffiti Wrocławia – podwórko w Nadodrzu
To zupełnie inny Street Art z bardzo piękną historią. Atrakcja chyba najbardziej oddalona od pozostałych ale według mnie spaceru, bo uwierzcie takiej sztuki jeszcze nie widzieliście 🙂
Na początku zobaczysz zwykłe stare bloki, które niczym się nie wyróżniają ale wchodząc głębiej w bramę odkryjesz bardzo oryginalne malunki (i nie tylko). Całe patio będzie się do Ciebie śmiać, choć część malowideł jest creepy 😛
To co wyróżnia kolorowe ściany to ich faktura i temat dzieła. Część z nich ma wypukłe elementy, część przedstawia prawdziwych mieszkańców osiedla i ich zwierzęta. Ja poczułam się trochę jak w surrealistycznym filmie i miałam ochotę na więcej.
Projekt powstał za sprawą malarza, Mariusza Mikołajka, który zaangażował lokalną społeczność do „odnowienia” szarych kamienic. Dzieło ma 250 metrów i ponad 1200 metrów kwadratowych, w jego powstanie zaangażowani byli wszyscy mieszkańcy – od najmłodszych, młodzież, mniejszość romską, kibiców piłkarskiego Śląska, po seniorów.
Zdecydowanie warto tu zajrzeć! Pamiętaj, by oglądając kamienice zachować ciszę, bądź co bądź mieszkają tu ludzie i zasługują na szacunek i spokój.
Koszt atrakcji: 0 zł
Gdzie: przy ulicy Roosvelta 14-16.
8. Ogród Japoński (choć mi było mało)
Nie miałam zbyt dużych oczekiwań w stosunku do Ogrodu Japońskiego, z którego Wrocław wręcz słynie, ale tę atrakcję koniecznie chciały zobaczyć moje przyjaciółki. Wyczekałyśmy w kolejce po bilety i ruszyłyśmy do środka.
Penetrując ogród najprzyjemniej jest iść wokół stawu z gigantycznymi karpiami. Trasa wiedzie przez motki, kamyczki i labirynty kolorowych krzewów.
Ogród powstał 1913 z okazji Wystawy Światowej i miał być jednorazowym „eventem”. Zaraz po Wystawie został częściowo rozebrany, jednak alejki i roślinność pozostała, by w późniejszych latach reaktywować go na nowo.
W ogrodzie znajdziesz sporo krzewów i i kolorowych roślin. TIP – najlepsza pora na zwiedzanie ogrodu to maj, gdy kwitną azalie japońskie i różaneczniki yakuszimańskie. Znajdziesz też tu strzyżone krzewy bonsai, żywopłoty karikomi, które zostały specjalnie sprowadzone do ogrodu.
Mi jakoś zabrakło budowli, imitacji Japońskich pagód, japońskiej melodii czegoś co faktycznie przeniosłoby mnie w krainę wiśni. Ale to tylko moje zdanie więc, proszę nie sugerujcie się zbyt mocno.
Koszt biletu normalnego: 8 zł
Czas otwarcia: 9:00-19:00
9. Hala stulecia i pokaz fontan
Znajduje się zaraz obok Ogrodu Japońskiego. Kolejna miejscówka, gdzie liczni mieszkańcy przychodzą odpocząć.
Wiele osób, jak pierwszy raz słyszy nazwę Hali to zastanawia się na stulecie czego powstał ten budynek? Z nami było podobnie, ale już przychodzimy z odpowiedzią 🙂 Jest to związane ze stuleciem wydania we Wrocławiu przez Fryderyka Wilhelma III odezwy „Do mojego ludu”), wzywającej do powszechnego buntu przeciwko Napoleonowi Bonaparte. Wszystko miało miejsce w 1813 roku. Właśnie z okazji setnej rocznicy zorganizowano we Wrocławiu coś na kształt wystawy światowej.
Nam budynek Hali Stulecia bardzo się podobał, naprawdę urzeka on swoją surowością i prostotą. Do dnia dzisiejszego na Hali organizowane są duże wydarzenia kulturalne, nam niestety nie było dane w nich uczestniczyć, więc nie mamy żadnych zdjęć z wnętrza. Hala może pomieścić do 10.000 osób.
Fontanna Wrocławska przed Halą Stulecia
W wielu miastach Świata może podziwiać podobne fontanny i wiecie co, uwielbiamy po kilku godzinach dreptania, uwielbiamy na koniec dnia usiąść sobie i popodziwiać pokazy światło-dźwięk-woda. Pokazy fontann trwają praktycznie cały dzień, wieczorami odbywają się pokazy specjalne, na których jest znacznie większy show. Zanim wybierzecie się nad fontannę to polecamy zerknąć na harmonogram pokazów.
Wrocław swoją fontannę do użytku oddał w 2009 roku, a koszt budowy wyniósł 12 mln zł.
10. Powrót na Rynek Wrocławski
Kolorowe kamienice
Pierwsze co chciałam zobaczyć, będąc na wrocławskim Rynku to nie gigantyczny Ratusz, który bezapelacyjnie jest najpiękniejszy w Polsce :), a „Dom elektronów”, gdzie w jednym budynku jest sztucznie domalowane okno 😛 Problem polegał na tym, że w przewodniku dali zdjęcie zupełnie innego budynku i przez 2 dni ślepo zgadywałam, które to okno (wszystkie były prawdziwe) Dopiero 2h przed pociągiem powrotnym zebrałam się na odwagę i zapytałam w knajpie, na które okno powinnam patrzeć, barman wskazał mi wreszcie poprawną kamienicę 🙂
Jaś i Małgosia – średniowieczne domki
Przy kościele św. Elżbiety znajdował się kiedyś średniowieczny cmentarzyk otoczony wianuszkiem małych domów z budowanych w XV wieku. Mieszkali tam służebnicy kościelni: altaryści, grabarze, dzwonnicy.
Niestety większość budynków jak i cmentarz wyburzono w XIX wieku (szczątki złożono do wspólnej krypty na placu przed kościołem. Z dawnych domów ocalały tylko 4, najsłynniejsze to te 2 połączone arkadą.
Skąd się wzięła nazwa? Ponoć przesiedleni po wojnie Polacy nadali ten przydomek, gdyż domy kojarzyły im się z przestraszonymi dziećmi trzymającymi się za ręce. Na tle pozostałych kamienic, można mieć takie wrażenie.
Kościół przegrany w kości
Koniecznie wejdź na patio i udaj się do wspomnianego już wcześniej kościoła św. Elżbiety. Jest to kolejna katedra, która zaskoczy Cię swoją strzelistością i przepięknym wnętrzem. W zachodniej części budynku wznosi się monumentalna wieża, która kiedyś była najwyższa w Europie! To kolejne miejsce, z którego możesz obserwować Wrocław z góry, wystarczy pokonać tylko 200 schodów 🙂
Ale o co chodzi z tymi kośćmi? Chodzą plotki, że niegdyś mistrz zakonu przegrał kościół grając w kości z protestanckim mieszczaninem.
Koszt wejścia na wieżę: 5 zł
Budynek Ratusza we Wrocławiu
To chyba jeden z najlepiej zachowanych ratuszy w całej Polsce. Co ciekawe powstawał on na przestrzeni 250 lat (od końca XIII wieku aż do XVI). W ratuszu mieści się Muzeum Sztuki Mieszczańskiej oraz Piwnica Świdnicka, jedna z najstarszych restauracji w całej Europie.
Trzy kondygnacje ratuszowe mają symbolizować trzy warstw średniowiecznego społeczeństwa – piwnica była dostępna dla każdego. Parter z salą mieszczańską był dla bogatszych mieszczan zaś wyższe piętro z salą książęcą, skarbcem i kaplicą było zarezerwowane tylko dla książąt i znamienitych gości.
11. Wieczorny Spacer z przewodnikiem
Atrakcja, na którą wpadłam przypadkiem. Jeśli po całym dniu chodzenia, stwierdzicie, że to za mało (to oznacza, że jesteście masochistami – lubię Was) proponuję 1,5h spacer tematyczny z przewodnikiem.
My zdecydowałyśmy się na spacer tematyczny „Mroczny Wrocław – Lubieżne miasto” i było to ciekawe przeżycie.
Z początku nie wiedziałam czemu nasz przewodnik zaczyna jakąś historię i jej nie kończy. Trochę mnie to nawet irytowało. Dopiero później odkryłam, że to ja mam rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw, a nasz przewodnik zabiera nas w miejsca zbrodni i nakierowuje pokazując różne tropy.
Fajna zabawa i ciekawa historia, która dzieje się w kultowych miejscach Wrocławia. Oczywiście spacery są w różnych tematykach, więc warto śledzić lokalne strony z aktualnościami.
Cena atrakcji: 35 zł
Rezerwacja online przez stronę hello-poland.pl
Gdzie zjeść dobre śniadanie we Wrocławiu?
Zdecydowanie polecam Wam Central Cafe, gdzie zjadłyśmy przepyszne śniadanie. Każda z nas zamówiła coś innego i wszystko było rewelacyjne: Gofry, Bajgle, naleśniki czy sałatka.
Adres: ul. św Antoniego 10
Odradzam Bike Cafe, które sąsiaduje z Central (poszłyśmy tam tylko dlatego, że pierwszy lokal był nieczynny). Na jedzenie się nie doczekałyśmy, picie serwowano pojedyńczo w 15 minutowym odstępie – nasza cierpliwość i kac eksplodowały i poszłyśmy gdzieś indziej.
Gdzie spać?
Na nocleg polecam Apathotel Tower, które jest w bardzo atrakcyjnej cenie i niedaleko Rynku. Można spokojnie zwiedzać Wrocław na piechotę, a to duża oszczędność czasowa. Nam jedynie brakowało balkonu, ale widziałam, że są opcje z balkonami. Pani na recepcji była pomocna i pozwoliła nam się wymeldować godzinę po czasie.
Gdzie iść na imprezę we Wrocławiu?
Większość klubów znajduje się w okolicach Rynku, co jest dość wygodne, bo łatwo jest o zmianę gdy impreza Ci nie podpasuje. My przetestowałyśmy kilka miejsc, by dotrzeć do miejscea gdzie muzyka była tak świetna, że spędziłyśmy całą noc do 7 rano w najbardziej zatłoczonym miejscu jakim byłam.
Miejsce to nazywało się Maniana i był to 2 poziomowy klub, gdzie na dole i na górze grała inna ale równie dobra muzyka. Ceny drinków były w dobrej cenie, wejście kosztowało 10 zł. Polecam każdemu kto lubi pop, r&b, polską alternatywęm wymieszane z klasycznymi hitami z lat 80tych.
Jeśli lubicie muzykę latino, to koniecznie wejdźcie do Casa de la Musiaca. Poza rytmiczną muzyką, znajdziecie tam wyborne drinki – barmanów mają bardzo zdolnych 🙂 Wstęp był darmowy.
Jest też uliczka (prostopadła do ul. Ruskiej) z ciągiem klubów obok siebie z przeróżną muzyką. Na nas nie zrobiły one wrażenia, gdyż było mało miejsca a muzyka dziwna (może tak trafiłyśmy).
Co jeszcze można zobaczyć
(ale kac nam przeszkodził)?
- Hydropolis – interaktywne centrum wiedzy poświęcone wodzie
- Panorama Racławicka – muzeum sztuki , gdzie znajdziesz nietypowy obraz Bitwa pod Racławicami namalowany w latach 1893–1894
- Punkt widokowy Sky Tower – punkt widokowy znajdujący się na przedostatnim pietrze wieżowca na wysokości prawie 200m
Weekend z dziewczynami zaliczam do udanych (jak zawsze). Warto jest raz na jakiś czas wyjechać w gronie przyjaciółek. Takie wywczasy zawsze nas do siebie jeszcze bardziej zbliżają i wzmagają apetyt na kolejne. Dziewczyny, jeśli jeszcze nie macie takiej tradycji, pomyślcie o wprowadzeniu jej do Waszego grona 🙂