Część z Was może w ogóle jeszcze nie wie czym jest couchsurfing. Chcielibyśmy Wam wyjaśnić, jak on działa i jak pomaga Wam poznać lokalną kulturę i po części obniżyć koszty, ale czy na pewno? Osoby zaznajomione z Couchsurfingiem zapraszamy od razu
do drugiej część artykuły z przymróżeniem oka – typy użytkowników CS.
Couchsurfing – co to takiego?
Couch czyli po angielsku kanapa. Portal ma na celu łączenia posiadaczy owych kanap z osobami podróżującymi po świecie, które pragną z tych kanap skorzystać, za darmo.
Na portalu można być w każdej z tych ról oraz w dwóch jednocześnie. My zarówno gościmy u nas w mieszkaniu, podróżujących przez Warszawę, jak i sami korzystamy z opcji noclegu u kogoś.
Couchsurfing – jak się zarejestrować?
Wchodzimy na stronę główną i wybieramy opcję rejestracji przez facebooka albo przez maila, my akurat mamy konto na naszą dwójkę więc wybraliśmy opcję maila. Następnie uzupełniacie profil, macie opcje pełnej weryfikacji, którą my polecamy, bo zwiększa ona szansę, że znajdziecie kanapę na drugim końcu świata. Jeśli przyjmiecie kogoś do Was, to wasz profil będzie się również wyświetlał jako zweryfikowany przez następne 3 miesiące.
Couchsurfing – jak pozyskać nocleg?
- Opis – to najważniejsza część, od której będzie zależało czy ktoś będzie chciał nawiązać z Wami relację – poświęć tu trochę czasu i pisz szczerze
- Dodaj fotki, do profilu zawsze wolimy wiedzieć, jak wygląda ktoś kogo potencjalnie mamy gościć, lepsze jakiekolwiek foto niż szara plansza.
- Dodaj swoich znajomych, którzy mają już konto, poproś ich o osobistą opinię.
- Zaznacz w aplikacji, że będziesz w danym mieście, w dniach 00-02, może być tak, że wtedy host sam się do Ciebie odezwie.
- Usiądź i zacznij pisać do ludzi, przeglądając wcześniej ich profile. Postaraj się ich trochę poznać, jeśli łączy Was wspólna pasja, napisz o tym. Chodzi o to, żeby twoja wiadomość nie wyglądała, jak wysłana do miliona osób.
- Nie przejmuj się, jak nie uda Ci się pozyskać noclegu, często trzeba wysłać nawet i kilkadziesiąt wiadomość :O
Jak się zachowywać na Couchsurfing, jako gość?
- Przede wszystkim dostosuj się do Twojego Gospodarza, jeśli nie pozwala on zostawać w mieszkaniu bez jego obecności i nie zostawia ci kluczy, zrozum to. My też osobom, które widzimy pierwszy raz w życiu na oczy nie dajemy kluczy do mieszkania.
- Jeśli chcesz skorzystać z kuchni, zapytaj o to gospodarza, nie każdy lubi zapachy smażonych ryb o 22:00 (lub wcale :P).
- Nie przychodź z pustymi rękami. My zawsze staramy się przynieść coś małego dla gospodarza, coś słodkiego czy jakiś napój wyskokowy 😉 do wspólnego wypicia wieczorem. Jakiś gest wdzięczności.
- Poproś o rekomendacje fajnych miejsc w mieście, lokalsi zawsze znają najlepsze miejscówki, przy okazji będzie to docenienie roli gospodarza.
Co jeszcze można zrobić za pomocą Couchsurfing?
Fajną opcją, z której polecamy skorzystać jest hangouts. Czyli opcja spotkań z osobami będącymi w danym mieście. Dzięki temu możecie poznać zarówno mieszkańców, jak i innych podróżników będących w danej chwili w mieście.
Jest to opcja zdecydowanie mniej uwiązująca Cię z daną osobą, a pozwalająca poznać kulturę w większym stopniu. Często organizowane są wydarzenia dla osób będących na Couchsurfing w danym mieście. My dzięki temu wylądowaliśmy na całkiem fajnym Sylwestrze w Tajpej. Mimo, że do godziny 17:00 nie mieliśmy żadnego planu.
Typy użytkowników Couchsurfing
1. Będę twoim najlepszym przyjacielem
Czyli osoba chcąca robić z Tobą wszystko, od pokazania najbliższego sklepu, poprzez zorganizowanie, dla Ciebie wycieczki w ciągu dnia i oczywiście towarzyszenie Ci w niej, aż po podawanie Ci papieru toaletowego po skończonej potrzebie w toalecie.
Jest to przypadek, który poza czasami zbyt dużą namolnością i nadgorliwością jest absolutnie niegroźny. Są to osoby wymagające po prostu bardzo dużo atencji, ale starające się jak najlepiej pokazać kulturę swojego kraju i zadbać o to, żeby było Ci jak najlepiej.
W naszym wypadku, takim freakiem był koreański student David , który mimo mieszkania 20m2 z wielką przyjemnością nas skimał. Pokazał miasto i super knajpę, gdzie zjedliśmy przemiły obiad, a wieczorem napiliśmy się wspólnie piwa. Drugi dzień to z kolei wspólna wycieczka całodzienna do Parku Narodowego, gdzie sympatyczny jegomość kupił nam nawet bilety wejściowe. Po takich 30h non stop wieczorem musieliśmy uciec do Starbucks, żeby trochę odpocząć. Jednak wspólnie spędzony czas wspominamy doskonale. David był świetnym gospodarzem i z wielką przyjemnością wspominamy spędzony z nim czas.
2. A może bym na Tobie zarobił?
To pewnie element, z którymi sporo z Was się nie spotkało, my do wizyty w Japonii też nie. 2 historie, najpierw mniejszy kaliber, druga to ostra bomba, która wybuchła nam w rękach i trochę zniechęciła do dalszego korzystania z CS
Zarabianie na Couchsurfing w Japonii
Szukając hosta w Japonii napisaliśmy do jednej dziewczyny, okazało się, że nie może nas przekimać, ale akurat prowadzi na AirBnb apartament, który jest w tym czasie wolny. Miała ponad 100 opinii, jednak wszystkie były z jej wyjazdów zagranicę, a nie z goszczenia kogokolwiek. Uprzedzając pytanie, nie skorzystaliśmy.
Kolejna historia pokazuje, jak pięknie wszystko może wyglądać na Instastories, jednak rzeczywistość jest brutalniejsza i wszystko potrafi zweryfikować. Pamiętacie, jak wspólnie gotowaliśmy w Japonii? Na stories wszystko było zgodne z prawdą, teraz przyszedł czas na dopisanie zakończenia tej historii. Jednak zacznijmy od samego początku.
Chcieliśmy pojechać do Kanazawy, odezwała się do nas para mieszkająca około 1h jazdy od Kanazawy, że prowadzą apartamenty i że mają akurat 1 wolny i czy nie chcemy przyjechać. Napisali, że mają otwartą kuchnię i że lubią gotować i że możemy wspólnie coś upichcić. Stwierdziliśmy, że brzmi spoko i mimo perspektywy jechania 3 pociągami wchodzimy w to, bo chcemy trochę lepiej poznać lokalną kulturę i zobaczymy coś czego nikt inny nie widział.
Po dotarciu do domu od razu poczuliśmy fajny klimat, ustaliliśmy jaki jest plan dnia, czas na zakupy, gotowanie i spotkanie z ich znajomymi, którzy dołączą na kolację.
Następnie zobaczyliśmy pokój, który okazał się najładniejszym i najwygodniejszym, jaki mieliśmy przez te 2,5 miesiąca naszej podróży. Po szybkiej konsultacji, jak zobaczyliśmy jak wygląd nasz harmonogram stwierdziliśmy, że nie będzie nawet szansy na odpoczynek przez sekundę i że poprosimy, żeby zostać na jeszcze jedną noc. Tak zrobiliśmy, gospodarze się zgodzili, więc stwierdziliśmy, że w takim razie kupimy więcej wina do kolacji i zrobimy śniadanie kolejnego dnia.
Po długich zakupach zaczęliśmy proces gotowania, który trwał naprawdę kilka godzin, przychodzili co chwilę nowi ludzie, którym tłumaczyliśmy z czym mogą nam pomóc w kuchni. Był mega klimat, finalnie pojawiło się z 15 osób, zamiast pierwotnie zakładanych 8. Pogadaliśmy o Japonii, o Polsce o życiu. Uśmialiśmy się co nie miara przy robieniu szarlotki (Bober podjęła się wyzwania i zrobiła ją pierwszy raz w życiu). Poznaliśmy lepiej kulturę Japonii, poopowiadaliśmy trochę o Polsce.
Nagle wybiła godzina 22:00, gospodarze powiedzieli, że koniec imprezy (rozpędzili towarzystwo w 5 minut – ciekawy zwyczaj). My trochę się ucieszyliśmy bo po 7h na nogach byliśmy zmęczeni i też chcieliśmy chociaż sekundę odsapnąć.
Zaczęliśmy pomagać w sprzątaniu. Będąc na końcu sprzątania ustaliliśmy cały harmonogram na kolejny dzień, kiedy na Onsen, kiedy na Ramen, kiedy na Sushi. Nagle w ostatnim zdaniu się dowiedzieliśmy, że za kolejną noc mamy zapłacić 600 zł. I wiecie? Nie byłem wkurwiony, było mi najzwyczajniej w świecie przykro. Poczułem, że ktoś nas wykorzystał na maxa, zrobił z nas małpy w zoo, to zabolało bardziej niż dostanie z pięści w ryj.
W tamtym momencie zaczęło mi się układać w głowie, to, że ktoś mówił, że znają się z grupy z Facebooka, której głównym celem jest rozmawianie po angielsku. Dodatkowo widziałem też, jak ktoś przekazywał właścicielom pieniądze i zacząłem się zastanawiać czy ta lekcja z nami była płatna?
Finalnie wytlumaczylismy, że nasz budżet do spania w Japonii jest kilkukrotnie niższy i pozwolili nam zostać jedną noc dłużej, w zamian za opinie na TripAdvisor, FB i Google.
Jak się domyślacie drugiego dnia niesmak pozostał, zszedłem zrobiłem śniadanie, ale moja rozmowa z właścicielami chyba była jedną z najbardziej wymuszonych rozmów w moim całym życiu. Opinie zostawiliśmy, ale niechęć i dystans, mimo cudownego jedzenia, pozostał.
3. Pomogę Ci, ale w sumie to w ogóle nie musimy spędzać razem czasu
Któregoś popołudnia będąc w Seulu napisała do nas dziewczyna, że zajmuje się opieką nad mieszkaniami na Airbnb i że akurat w najbliższych dniach nikogo nie ma, to możemy przyjść i mieszkać w jednym całkowicie za darmo. Byliśmy w szoku :O takie rzeczy akurat nam się bardzo rzadko zdarzają, zapytaliśmy co lubi, powiedziała, że piwo, chcieliśmy kupić polskie, ale najbliższy naszej granicy był czeski Kozel do tego dorzuciliśmy wafle familijne (znalezione w seulskim 7eleven – mały szok) i tak wparadowaliśmy do mieszkania. Okazało się, że naszą gospodarz przez 3 dni spotkaliśmy raz, przyszła bardzo późnym wieczorem posprzątać. Pogadaliśmy przez 1h i tak się skończyło nasze integrowanie.
4. Korzystaj ze wszystkiego, jednak daj mi trochę czasu dla siebie
To jest taki typ, który my reprezentujemy. Lubimy jak goście są u nas chcą się dowiedzieć co nieco o nas i o kulturze Polski. Jednak nie chcemy z nimi chodzić w każde miejsce w Warszawie, z chęcią też pogadamy wieczorem, jednak raczej do godziny, po której będziemy mogli strzelić chociaż te 7h snu 😉 Udostępniamy nasz lokal, jak ktoś ma ochotę coś ugotować to nie mamy z tym problemu, żeby nie było to tylko nic o zapachu Duriana. Łazienkę i zamykany pokój też zawsze dajemy do dyspozycji naszych gości, wiemy jak ważne jest to, żeby mieć chwilę prywatności na wyprawie 🙂 w naszym wypadku nawet na dodanie instastories 😀
5. Szukam cool-leżanki
Czyli szukanie jedno albo kilkunocnej miłości na portalu. W naszym wypadku to się średnio sprawdza ponieważ zawsze podróżujemy we 2, ale nie raz spotkaliśmy się z profilami, z których jasno wynika, że może być ukryty cel takiej gościny. Szukając kiedyś Coucha spotkaliśmy się z profilem, na którym było napisanę, że właściciel chodzi goły po mieszkaniu 😀 Także kto co lubi, my jednak już za starzy na takie atrakcje.
6. Spotkajmy się na mieście
Opcja, o której już wspomnialiśmy. To jest w sumie ciekawe rozwiązanie dla osób chcących poznawać nowe kultury, ale nie mających warunków lokalowych (w przypadku hostów) czy ceniących samodzielność albo gruubą bibę i wolących mieszkać np. w hostelu.
7. Przyjedź i opowiedz mi o Świecie
To stosunkowo ciekawy przypadek osób, które nie mogą się ruszyć bo np. Siedzą i pilnują stada krów/baranów na Outbacku w Australii. Czy jakaś inna praca po prostu nie pozwala im na wyjazd z domu. Niestety nigdy nie trafiliśmy na tego typu profil. Szkoda, mamy wrażenie, że to mogłoby być super doświadczenie dla obu stron.
Couchsurfing – czy warto?
Naszym zdaniem bardzo, szczególnie dla osób podróżujących low-costowo czy chcących w najgłębszym stopniu poznać lokalną kulturę. Należy jednak mieć na uwadze, że nie jest to forma podróżowania dla każdego. My możemy po tym nacięciu w Japonii albo po tym, że zaczęliśmy robić coraz więcej treści, które trzeba było kiedyś obrabiać odpuściliśmy póki co korzystanie z CS, ale to nie znaczy, że do niego nie wrócimy.