Pierwszy lot z dzieckiem – Jak zająć dziecko w samolocie?

Czekasz na Wasz pierwszy lot z dzieckiem i zastanawiasz się, czy pozostali pasażerowie nie umieszczą Was w luku bagażowym? Ten post jest dla Ciebie 🙂 Bo ja również, przed każdym lotem z córką, zastanawiam się, jak tym razem minie nam podróż, oraz co zrobić, by było jak najmniej płaczu, stresu i marudzenia.

Ten post ma na celu uspokoić niektórych rodziców, którzy ze stresu odkładają dalsze podróże na drugi tor. Wiem, jak jest – uwierzcie, bo pisze do Was matka szczęśliwego High need Baby – czyli dziecka, które na sekundę nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu, a mimo to mamy z Kajką już za sobą 15 lotów samolotem. Czy to oznacza, że jestem terrorystą i męczę innych ludzi nasza energią?

Nie – po prostu mamy patenty na to, by skutecznie zająć naszą Wywczskę w trakcie lotu, tak by zapomniała o tym, że jesteśmy zamknięci w puszce. Podpowiem, jak przetrwać i wierzę, że dacie radę!

Zanim przejdę do konkretów, zachęcam Was do zakupu naszego poradnika o podróżowaniu z małym dzieckiem, który krok po kroku przeprowadzi Was przez proces planowania, pakowania i przygotowania się fizycznie i psychicznie na zupełnie inny rodzaj wakacji. E-book “Jak podróżować z małym dzieckiem”

podróże z małym dzieckiem

Pisząc ten post mamy za sobą już 15 lotów o różnej długości i myślę, że to dobra pula testowa, by wysnuć jakieś konkrente wnioski i learningi, którymi z chęcią się z Wami podzielę.

Jak się przygotować na pierwszy lot samolotem z niemowlakiem?

Dobierz odpowiedni dystans:

Od zawsze wyznajemy zasadę: small step first i zamiast rzucać się na egzotyczny lot trwający 12h z przesiadkami, radzimy, by wybrać kierunek, który będzie dobry na test. To nie konkurs “kto więcej i dalej”. Gdy poczujecie się już pewni, możecie śmiało wybierać coraz dalsze kierunki. Zachęcam, by te pierwsze loty nie przekraczały 3-4h – to i tak jest już sporo czasu dla malucha, gdy dodamy do tego oczekiwanie na lotnisku, ewentualne opóźnienia i oczekiwanie na bagaż po wylądowaniu – robi się z tego połowa dnia w podróży, a dla małego dziecka to dość duże przeżycie emocjonalne.

Destynacja i czas lotu:

Wiem, że prawdopodobnie w jakiś 99% Wasza decyzja o wyborze lotu będzie sugerowana ceną i terminem waszego urlopu. Jeśli jednak macie większą elastyczność lub zdarzy się, że będziecie stać przed decyzją wyboru 2 zbliżonych linii, to wybierzcie lot, który najbliżej wpada w okno drzemkowe waszego dziecka. Nie ma nic lepszego niż drzewkowy teleport i brak konieczności zabawiania przez 3-4h będąc jednocześnie uwięzionym w ciasnym rzędzie.

Unikajcie zaś lotu w porze, gdy zazwyczaj wasze dziecko jest najbardziej pobudzone lub marudne. Niechętnie wspominam nasz lot do Rzymu, kiedy lecieliśmy od razu po pracy ok 18:00, w porze gdy Kajka bardzo często potrzebuje największej atencji i potrafi być najbardziej aktywnym dzieckiem Świata.

Zachęcam do innego naszego wpisu, gdzie znajdziecie przykłady na co jeszcze zwracać uwagę wybierając kierunek podróży z małym dzieckiem.

Miejsce w samolocie:

Miejsce w samolocie ma znaczenie i to bardzo duże. Lecąc z dzieckiem do 2 r. ż. nie musicie kupować miejsca dla dziecka, ale to oznacza, że przez cały lot spędzi on na Twoich kolanach. Można pokusić się o wybranie skrajnych miejsc (1 przy oknie, drugie przy korytarzu) i liczyć, że gdy ktoś obcy “wylosuje” miejsce pomiędzy Wami, sam z chęcią przesiądzie się na inne pierwsze wolne miejsce – jednak nam taka sytuacja zdarzyła się może raz 😛 Warto natomiast siedzieć w tym samym rzędzie, bo gdy zdarzy się, że Twoje dziecko nie będzie chciało spać, pomoc drugiego rodzica będzie nieoceniona.

Wybierając miejsca do siedzenia, sugeruję wybierać rzędy jak najbliżej przedniego wyjścia. Dlaczego nie koniec samolotu? Ano dlatego, że jak zdarzy się sytuacje, że podczepią rękaw (a nawet tanim liniom się zdarza, sama byłam ostatnio w szoku), to wyjście z samolotu będzie trwać godzinami, a Twoje dziecko zwariuje z gorąca i zmęczenia. Minusem siedzenia na końcu jest hałas, bo to właśnie tam często jest kuchnia, 2 toalety więc i tłumy pasażerów, którzy nie będą cicho, bo twoje dzieciątko właśnie zasnęło.

PRO TIP:
Jeśli zdecydowaliście się na lot długodystansowy i będziecie lecieć z małym dzieckiem, jest opcja wcześniejszego zamówienia kołyski. Warto sprawdzić jej wymiary i czy Wasze dziecko się do niej zmieści. W tym wypadku trzeba zarezerwować miejsca przy ściance działowej, tak aby móc do niej podczepić kołyskę.

Torba bobasa:

To magiczna torba, która jest bezpłatna i która pozwala wnieść na pokład rzeczy często zakazane dla zwykłych “bezdzietnych śmiertelników” – np. cały 1L bidon wody, lub 200g tubki owocowej albo innego jedzonka. Warto spakować, tam różne rzeczy w razie awarii m.in:

  • ubranka na przebranie,
  • zapasowe pieluszki,
  • mokre chusteczki,
  • smoczek/ inny gadżet, który uspokoi malucha,
  • kilka zabawek na zajęcie czasu,
  • jedzonko/ picie,
  • otulacz/ kocyk.

My zazwyczaj dopychamy tam jeszcze jakieś nasze bambetle 😛

PRO TIP:
Jeśli, planujecie wywczas tylko z bagażem podręcznym, to lepiej spakować się do plecaka lub miękkiej torby. W sytuacji, gdy trzeba będzie coś na biegu wyjąć dla dziecka lub siebie, otwieranie walizki w samolotowym holu jest bardzo niewygodne.

Spokój, dużo melisy i mamy to.

Czy nadać wózek czy zabrać go do poczekalni?

Odpowiem jak prawnik 🙂 To zależy.

Opcja 1. Bierzemy na lotnisko i oddajemy przed wejściem do samolotu.

Znaczna większość rodziców zabiera wózek ze sobą, aby mieć jeszcze parę godzin przed wylotem na “manewry na lotnisku” – i to ma sens, jeśli Wasze dziecko generalnie lubi siedzieć w wózku. Później taki wózek się składa i oddaje obsłudze przed wejściem do samolotu – na końcu rękawa lub na płycie lotniska (można sobie czasem przez okienko popatrzeć jak panowie mocują się z waszym sprzętem i śmiać się w duchu, że Wy składacie jedną ręką).

Opcja 2. Oddajemy razem przy odprawie.

My przy pierwszych lotach oddawaliśmy wózek razem z bagażami i braliśmy Kajkę w nosidło, bo wózek parzył i był zbędnym klamotem, którego nie potrzebowaliśmy. I tu ważna informacja – wózek i fotelik oddajmy w innym miejscu niż nasze bagaże rejestrowane! Oddajemy je na specjalną taśmę “bagażu ponadwymiarowego” – tam też trafiają kontenery ze zwierzętami, rowery, narty, deski sulfinwoe i inne wielkie klamoty, które trzeba jeszcze dodatkowo prześwietlić. Może się też zdarzyć, że po wylądowaniu, wasze bagaże rejestrowane będą na jednej taśmie, a wózek i fotelik trafi na inną – nie jest to zasada ale nie panikujcie, jeśli wózek nie przyjedzie razem z walizkami.

PRO TIP:
Wózek i fotelik to genialna przestrzeń do przemycenia dodatkowych rzeczy, które nie zmieściły się do innych bagaży. Często dostawałam pytanie jak zabezpieczyć fotelik – my zawijaliśmy go w folię bąbelkową i sklejaliśmy taśmą – działało.

Opcja 3. Zabieramy wózek na pokład.

To opcja, którą praktykujemy, gdy jedziemy na wywczas bez nadawanych bagaży. Warto jednak zaznaczyć, że trzeba mieć mały wózek, który zmieści się do luku – koniecznie sprawdźcie wymiary waszego – linie lotnicze upodobały sobie Babyzen YOYO – i możemy potwierdzić, że nie spotkaliśmy się jeszcze z odmową. Dzięki opcji wniesienia wózka na pokład, zyskujecie przynajmniej 30-45 minut na miejscu, bo nie musicie czekać na wasze bagaże i możecie zacząć zwiedzać.

Warto też sprawdzić, co dokładnie możecie wziąć ze sobą w ramach biletu. Jedne linie lotnicze zgadzają się na fotelik + wózek, inne tylko na jeden element. W naszym e-booku zrobiliśmy ściągę najpopularniejszych linii lotniczych, więc nie trzeba szukać :).

Co czeka na Ciebie na pokładzie?

  • Małe pasy bezpieczeństwa, które trzeba przypiąć do swoich pasów, a następnie przypiąć dziecko.
  • Toaleta z przewijakiem – zazwyczaj jest na końcu samolotu.
  • Miła obsługa, która na serio stara się pomóc – np. jeśli poprosicie o podgrzanie posiłku dla dziecka, zrobią to bez problemu.
  • Pierwszeństwo wejścia – nie każdy wie, ale rodzice małych dzieci do 2 r. ż. mają priorytet wejścia na pokład. UWAGA, to nie oznacza, że to polecamy 😛 bo jednak proces onboardingu potrafi się ciągnąć, a wiadomo siedzenie w jednym miejscu to nuda. Jeśli jednak widzicie, że Wasz lot jest mocno wykupiony, to warto, aby jeden z rodziców skorzystał z opcji wcześniejszego wejścia, by upchnąć wszystkie klamoty w luku. Inaczej może się zdarzyć, ze wasze torby będą w nogach.

Jak poradzić sobie z ciśnieniem w uszach małego dziecka?

Odpowiedź na to pytanie brzmi tak samo, jak odpowiedź na pytanie “Jak radzić sobie z ciśnieniem w uszach u dorosłego?” – najłatwiej je wyrównać poprzez ziewanie lub częste przełykanie śliny. Oczywiście nie wytłumaczysz niemowlakowi, że ma teraz ziewać na starcie i lądowaniu, ale możesz zająć jego usta 😛

Najlepszą bronią na zatkane uszy bobików jest karmienie piersią lub butelką w momencie, gdy koła samolotu zaczynają odrywać się od pasa startowego. To też bardzo uspokaja bobasa i często nam się zdarzało, że Kajcia po prostu zasypiała.

Inaczej jest, jak dziecko jest już trochę starsze, a my przestałyśmy już karmić piersią/ mlekiem. Wtedy pomocą przychodzi ulubiona tubka 🙂 Warto wyczekać moment i dać ją w momencie podnoszenia się samolotu.

PRO TIP:
Jeśli zabieracie na pokład jakiś bidon np. b.box – to zanim podacie dziecku wodę, odkręćcie go by wypuścić powietrze, inaczej w momencie picia za słomkę uwięzione ciśnienie uruchomi fontannę.

Jak zająć dziecko w samolocie?

Bardzo dużo podpowiedzi, jak bawić się z dzieckiem, by przetrwać lot, znajdziesz w tej Instagramowej ROLCE

Poniżej spisuję rzeczy, które pomagają nam przetrwać lot (i nie wnerwiają pozostałych pasażerów):

  • mini zabawki zawinięte w folię aluminiową – dziecko musi je rozwinąć,
  • nowa książeczka,
  • naklejki wielokrotnego użytku, które możesz wszędzie przykleić,
  • świecące patyki,
  • kosmetyczka rodzica, z której można wyjmować różne rzeczy – najlepsza zabawka, to przedmioty dziennego użytku :P,
  • jedzenie – świetnie zajmuje czas,
  • ścieralna magnetyczna tablica,
  • bajki (proszę nie oceniajcie, czasem działają cuda, gdy nic innego już nie pomaga).
  • spacer po samolocie – to też świetna atrakcja dla ciekawskiego bobasa.

Oczywiście nie trzeba zabierać ze sobą całego domu, wybierzcie rzeczy, które sprawdzają Wam się każdego dnia – jeśli Wasze dziecko ma akurat fazę na Kloski, zabierzcie parę sztuk do torby bobasa, jeśli lub Pepę, Zawiercie plasterki ze świnką, które będzie można odpakowywać i przyklejać na fotel.

Pamiętajcie tylko, by po sobie posprzątać i dawać dobry przykład innym 🙂

Mam nadzieję, że ten post rozjaśnił Wam trochę w głowach i będziecie już bardziej wyluzowani, planując rodzinną podróż 🙂 Więcej praktycznych wskazówek znajdziecie w naszym e-booku .

1 Comments

  1. RozaGotuje 12 marca 2024 at 18:55

    Leciałam 2 razy z kilkulatkiem. U nas zdały egzamin wielkie, budowlane słuchawki wygłuszające, wodne kolorowanki, nowe kolorowanki z naklejkami. Przekąski, ciasteczka. Było całkiem ok 🙂

    Reply

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.