Mieszkanie w jurcie, zwłaszcza w okresie zimy, nie należy do najłatwiejszego stylu podróżowania. Mieliśmy okazję przekonać się o tym, na własnej skórze, podczas naszej 11-dniowej wycieczki objazdowej po Mongolii pod koniec października.
Zacznę od 2 ważnych rzeczy, które już teraz powinny pomóc podjąć Ci decyzję czy nocowanie w jurcie to przygoda dla Ciebie.
Po pierwsze, jest zimno, a koza (piecyk – nie palimy zwierząt), która jest w pakiecie na środku jurty starcza na ok 5-6 godzin (jeśli jest dobrze rozpalona). Ale pewnie to już wiesz. Po drugie, nocując w tradycyjnej jurcie, a nie w tak zwanych ger campach, nie masz co liczyć na prysznic i toaletę. Godzisz się na podróżowanie na brudasa i tylko ger camp (których w październiku i w zimę jest mało) może cię uratować (lub mokre chusteczki).


Trochę o jurtach i jej mieszkańcach
Typowa tradycyjna jurta, jest bardzo prosta w konstrukcji, co pozwala na sprawne przenoszenie domów w zależności od sezonu, podobno nomadzi przenoszą się minimum 4 razy w roku. Wprawieni Mongołowie potrafią postawić jurtę w 2 godziny. Mongolski dom składa się z: płóciennego materiału, który stanowi dach i ściany, drewnianych drzwi, dwóch pałąków, które podtrzymują konstrukcję, drążków odchodzących z dachu oraz kratownicy obłożonej wojłokiem stanowiący ściany.

Samo położenie jurty ma znaczenie. Namioty są zawsze stawiane w taki sposób, aby drzwi wychodziły na południe. Służyło to kiedyś nomadom jako zegar słoneczny, gdy słońce wpadało przez dziurę w „suficie” w jurcie.

Wnętrze jurty jest dość ubogie, jednak Nomadzi często ozdabiają wnętrza w kolorowe płachty, malowidła, by kontrastowały z surowym klimatem panującym na zewnątrz. W centralnym miejscu znajduje się piec, zwany potocznie „kozą”, który jest opalany drewnem lub nawozem bydlęcym. Dookoła jurty, pod ścianami są rozstawione łóżka, skrzynie i kredens kuchenny.
Zasady savoir vivre – jak nie obrazić nomadów
W wielu miejscach można wyczytać o nadzwyczajnej gościnności mongolskich nomadów. Żyjąc w tak trudnych warunkach, wykształciła się tu silna empatia i chęć niesienia pomocy innym. Warto znać kilka zasad panujących w jurcie, by nie obrazić życzliwych gospodarzy. W mongolskich domach panuje jasny podział przestrzeni, część wschodnią, na prawo od drzwi zajmują kobiety, zaś lewą okupują panowie. Miejsce honorowe znajduje się na wprost wejścia i często umieszczany jest tam ołtarz, święte miejsce, przeznaczone do modlitw.

Przekraczając próg jurty nie wolno na niego nastąpić, gdyż Mongołowie uważają to za zwiastun pecha. Nie martw się! Wejście do jurty jest tak małe, że trzeba dużego wysiłku, by nadepnąć na wystającą część progu 🙂
Poruszanie się po jurcie powinno odbywać się zgodnie z ruchem wskazówek, a przekroczenie środka jest kategorycznie zabronione. Raz Bober chciała coś podać przez środek to została okrzyczana, więc lepiej uznać tą strefę za nienadającą się do użytku.
Miejsce dla gości przypada po lewej stronie, obok gospodarza. Kuchnią, zgodnie z mongolskim podziałem ról i obowiązków, zajmują się kobiety i to one rozdzielają jedzenie. Zawsze posiłek w pierwszej kolejności otrzymuje mężczyzna, dopiero po obsłużeniu panów (jeśli coś zostanie) kobiety mogą sobie nałożyć porcję.
Jakie było nasze doświadczenie?
Pierwszy nocleg – szok i niedowierzanie
Światło odpala się od klemy, piec w przeciągu godziny przestał grzać, a na domiar złego pogoda się zepsuła i zaczął wiać porywisty wiatr. Pobudka o 6:30 nie ułatwiała nam startu dnia, każdy był przemarznięty, niewyspany – zły.

Podejście drugie
Drugi nocleg też był ciężki, choć nauczeni doświadczeniem, wiedzieliśmy że musimy poprosić o więcej opału i że nie damy spać gospodarzom póki nam go nie przyniosą. W tym wypadku musieliśmy jeszcze załatać dziury w dachu, bo jurtą się rozpadała. Niczym Mc Gajwer uporaliśmy się ze szkoda (gospodarz machnął ręką na problem, więc radziliśmy sobie sami). Mieliśmy też pasażera na gapę biało-rudego kota, który po wypuszczeniu go z jurty, schował się pod plandeką dachu i obserwował nas z góry. W jurcie było cieplej na dłużej, choć też nie przez cała noc.

Nocleg numer trzy – jesteśmy już PRO
Tym razem trafiliśmy na jurtę, która miała “Porsche wśród kóz do opalania”. Duża, solidna, nagrzała nam w namiocie, jak w piekle i po wietrznym dniu zagrzaliśmy się na maxa. Minusem była praca gospodarza:(handel wielbłądami. Za nasza jurtą zabili dwa wielbłądy i podzielili mięso, nie było nam do śmiechu 🙁 – w innym kraju pewnie od razu byśmy się zapakowali a uciekli, ale w Mongolii nie było wyboru, trzeba było zostać, bo nawet nie wiadomo gdzie byłyby inne mijesca do spania…

Co spakować ze sobą do jurty
- Ciepły śpiwór
- Termos na herbatę
- Termofor – mi uratował życie
- Kuchenkę na gaz (my pożyczyliśmy) z gazem, by móc zagotować wodę
- Zapałki lub zapalniczkę, by rozpalać kozę
- Powerbanki – nie ma stałego prądu
- Taśmę typu patex, by moc załatać jurtę
- Zestaw plastikowych sztućców – kempingowych
- Mokre chusteczki i szampon w sprayu
- Latarka, by móc znaleźć cokolwiek
- Cukierki/ słodycze dla dzieci
- Woda i jedzenie, które się nie psuje- w okolicy jest mało sklepów
- Chustkę bandamke, by zakryć twarz przed wiatrem
- Czapkę, co przykryje olej kujawski, który pojawi się na twojej głowie już drugiego dnia
- Ubrania termiczne
- Wolne torby na śmieci – w jurtach nie ma koszy
- Alkohol i innego rodzaju plebejskie rozrywki, które nie wymagają prądu, a urozmaicą czas w trudnych warunkach
Dobrze mieć ze sobą tłumacza, który dogada się z mongolskimi nomadami. Nikt tu raczej nie zrozumie po angielsku, a na grę w kalambury (po całym dniu jazdy po bardzo trudnych drogach) po prostu nie będziesz mieć siły.
Język mongolski jest podobny do niczego. Mi kojarzy się ze sceną z “Misia”, gdy na dworcu pani wcina kluski, by z lepszym akcentem przekazać komunikat po angielsku. Jest to język bardzo gardłowy i charczący. Dlatego też odradzamy zapuszczania się wgłąb Mongolii na własna rękę – chyba że chcesz spać pod namiotem w temperaturach minusowych to proszę bardzo :p
Rozpalanie kozy
Ważną rzeczą jest umiejętne rozpalenie pieca. Oczywiście koza kozie nierówna – jedna daje więcej ciepła, inna gaśnie po 2 godzinach. Najlepiej jest palić węglem, bo dłużej trzyma ciepło. Zapewne pierwsze rozpalenie zrobi gospodarz, warto go podpatrywać, jak to robi, bo za pare godzin będzie cię czekać test skauta.
TIP: Bardzo pomocnym narzędziem jest palnik, który w moment podgrzeje chrust i rozpali nasz grzejnik. Ponoć nie można do kozy rzucać papieru (nawiasem mówiąc nie wiem czemu) jednak jeśli po paru minutach nie uda Ci się wzniecić ognia, nie krępuj się z użyciem „sroli” tu już wkracza instynkt przetrwania.
Ile to kosztuje?
Cena za 1 nocleg w jurcie to ok 15 000 – 20 000 tugrików za osobę.
Jak sami widzicie nocleg w typowej mongolskiej jurcie może być nie lada wyzwaniem, dla podróżników, którzy przyzwyczaili się do spania w hotelowych warunkach, ale wierzcie mi warto jest przeżyć tą przygodę chociaż raz 🙂

Nie będę ukrywać, że na miejscu potrafiliśmy przeklinać i wściekać się, że zimno, że brak ubikacji, że dziura w dachu, ale te warunki pozwoliły nam docenić nasze codzienne życie i patrząc wstecz uważam, że każdy potrzebuje takiej lekcji pokory i szacunku do innej kultury. Liczę, że Was trochę zachęciłam 🙂