Mongolia to niezwykle ciekawy kraj i dla mnie był numerem 2 naszej półrocznej podróży. Owszem było sporo napiętych sytuacji, sporo niezrozumienia, gubienia, zamarzania w jurcie, ale ludzie! Jak to się miło wspomina!
Już pierwszego dnia po przyjeździe mieliśmy ciekawe obserwacje na temat mieszkańców i ich zwyczajów i postanowiłam je spisać, żebyście się dobrze przygotowali 🙂
Poniżej znajdziecie nasze prywatne doświadczenia i obserwacje. Piszę, jak jest, jak my przyswoiliśmy Mongolię, czym nas zaskoczyła w danym momencie. Na pewno ciężko generalizować, gdy widziało się jakiś fragment kraju przez 2 tygodnie, jednak na podstawie naszych doświadczeń wyrobiliśmy własne zdanie, i oto one:
Co słychać w stolicy – Ułan Bator
Dużo akcentów koreańskich
Już pierwszego, gdy szukaliśmy miejsca, by zrobić zakupy na naszą przygodę na stepach, zauważyliśmy, że Mongołowie bardzo lubią się z Koreańczykami. Wszędzie mijaliśmy koreańskie knajpki, SPA, salony manicure. To śmieszne, że pierwszego gimbap’a (koreańskie sushi) jedliśmy w Ułan Bator. Nawet nasz kierowca wycieczki by Koreańczykiem!
Brak papierosów w sklepach, które są w obrębie 500 m od szkoły (wódka jest!)
Gdy zapytaliśmy się naszego przewodnika, co kupić dla Nomadów na Gobi, by dać im mały podarek, powiedział” Dzieciom dajcie cukierki, a kobietom papierosy” Trochę było to dla nas dziwne ale skoro tak zalecił, udaliśmy się na poszukiwania. Jak się okazało zakup papierosów nie był łatwy, bo nigdzie ich nie było (albo ja nie mogłam ich znaleźć). Później okazało się, że mieszkając w centrum trzeba iść w specjalne miejsce, bo w normalnym sklepie ich nie sprzedają, dlaczego => bo są zlokalizowane za blisko szkół. Alkohol natomiast był już łatwiejszym produktem do nabycia.
Finalnie kupiliśmy tylko cukierki i dziś bym tego nie zrobiła, bo cukier nie jest najlepszym podarkiem dla dzieci, lepiej kupić jakiś owoc, który na stepach jest rzadkością. Zakupiliśmy też odpowiednią ilość alkoholu, dla nas i dla gospodarzy na przełamanie lodów. Wbrew pozorom nomadzi, wcale nie są tak otwarci i ufni jak można sobie wyobrażać. Na pewno pomogą w potrzebie jednak, by ich poznać na prawdę potrzeba czasu.
Dużo wolno chodzących koni na poboczach ulicy
W zasadzie to nie tylko konie, bo kozy i owce też często widzieliśmy przy drodze. Zaś na pustyniach widzieliśmy też sporo wielbłądów, które pojawiały się znikąd, bo na trasie nie mijaliśmy żadnego gospodarstwa. Takie obrazki bardzo nam się podobały, choć dla mnie wtedy było niepojęte, jak wielkie są te stada oraz to jakim cudem te zwierzęta wytrzymują takie temperatury. Oczywiście zwierzęta kompletnie nie miały ochoty być głaskane, przy każdym postoju uciekały w popłochu 😛
Samochody i ruch na drodze
Pierwsze rozwiązanie, które było dla mnie wtedy nowością (później podróżując po Azji już nie) to ustawienie sygnalizacji świetlnej. Pozioma sygnalizacja była dla samochodów, zaś pionowa dla pieszych. Drugim zaskoczeniem, chyba jeszcze większym, były wszechobecne Toyoty Priusy.
Nawet nasz przewodnik podjechał po nas na lotnisko swoim używanym Prisuem, a później opowiedział nam, że są one często wykupywane od Japończyków. I faktycznie 80% aut w Ułan Bator to były srebrne lub białe priusy, często nawet z kierownicą po prawej stronie, gdyż w Japonii panuje ruch prawostronny.
Zdziwienie numer 3 to stacje paliw, gdzie nie można samemu tankować swoich samochodów, są od tego pracownicy stacji, którzy naleją tyle ile sobie zażyczysz. Co ciekawe wśród pracowników stacji dominują kobiety, ani razu nie widziałam mężczyzny, który dolewa paliwka. Ta ciężka praca spadła na kobiety 🙁
Nietypowa wymiana waluty
Walutą Mongolii jest Tugrik i jest dość nieprzyjemna w przeliczeniu bo 1 złotówka to ponad 700 tugrików (2019). Oczywiście najlepiej jest mieć pod ręką amerykańskie dollary, którymi zapłacicie za większość wycieczek (firmy wycieczkowe na miejscu chętnie przyjmują dolce). Ale nie to mnie najbardziej rozwaliło…
… Pierwszego dnia, zaraz po wylądowaniu potrzebowaliśmy wymienić pieniądze (w Polsce ciężko będzie znaleźć kantor z tugrikami) więc poprosiliśmy naszego przewodnika o wskazanie miejsca, gdzie będzie korzystny kurs. Zabrał nas na ulice kantorów... dosłownie! wyobraźcie sobie pawilony, gdzie w każdym sklepie jest kantor. Z 20 kantorów tuż obok siebie (dalej się głowie, jak to tam wszystko funkcjonowało?).
Żeby jeszcze dodać pikanterii, czekając aż chłopaki wymienią kasę, siedziałam na zewnątrz, na ulicy i obserwowałam kobiety, które z przyczajki machały do Ciebie plikiem pieniędzy i oferowały wymianę dosłownie na ulicy. Miały nawet przeliczarki w torebce. CYRK
Warto mieć jednak dodatkowe tugriki, bo często zwiedzając atrakcje, każą Ci płacić dodatkową opłatę za robienie zdjęć, która często jest droższa od biletu. Tak było m. in w kompleksie klasztorów Gandan w Ulan Bator
STEPY – co nas zaskoczyło poza miastem
Życie na stepie nie należy do najłatwiejszych. Dla nas turystów to super przeżycie, folklor czasem survival ale zawsze z datą końcową. Dla tych ludzi to ciężkie życie w niesprzyjających warunkach. Warto mieć to na uwadze czytając nasze ciekawostki.
- Zasady w jurtach
Podróżując po Gobi na pewno spędzisz niejedną noc w jurcie, tradycyjnym, wielkim namiocie, który jest domem mongolskich nomadów. Jest to zdecydowanie jedno z ciekawszych doświadczeń, jednak trzeba wiedzieć, jak się zachować, by nie urazić naszych gospodarzy.
Po pierwsze już na wstępie musisz pilnować swoich nóg. Nastawienie na próg jurty niesie ze sobą dużego pecha. Nie wolno też przechodzić przez środek jurty, a poruszanie się po jurcie powinno być zgodne z kierunkiem wskazówek. Więcej o tym jak się odnaleźć w jurcie napisaliśmy oddzielny artykuł.
- Mięsna dieta
O ile w mieście masz do wyboru sporo knajp i różnych kuchni, o tyle zagłębiając się w środkową cześć Mongolii znajdziesz tu 3 główne dania. Dieta nomadów składa się głównie z mięsa, wegetarianie mogą mieć trudno. Hodowla zwierząt to jedno z głównych zajęć nomadów, a niektóre statystyki podają, że w Mongolii żyje 3 mln ludzi i 60 mln zwierząt! Misa jest pod dostatkiem.
Zwiedzając stepy nie można wybrzydzać, mimo, że kuchnia nie jest dla delikatnego podniebienia. Potrawy są zazwyczaj 2-3 składnikowe. Mongołowie, przynajmniej ci mieszkający na stepach, rzadko dodają warzywa (jeśli już to jest to cebula lub ziemniaki) czy przyprawy. Obróbka mięsa też nie jest aż tak dokładna jak u nas w domu, a mięso niestety jest dość twarde (każde) wiec do tego będziesz musiał się przyzwyczaić . Dania są zazwyczaj jednogarnkowe.
Przygotuj się na stałe menu: Buudze (pierogi z miesem) Cujwan (makaron z placka) i Chuuszury (placki z mięsem). Dla odważnych jest też bonus – tradycyjny Kumys (napój ze sfermentowanego, kobylego mleka) Mniam … 🙂 Więcej na temat kuchni mongolskiej poczytacie tu.
- Przyjaźni i szczupli ludzie
Pomimo tak tłustej diety, trudno spotkać tu otyłych ludzi. Ponoć jest to źle postrzegane w społeczeństwie => Otyły człowiek znaczy nieprawowity i leniwy.
Mongolia, to przepiękny kraj, który bardzo Wam polecamy odwiedzić. Zwiedzanie go nie należy do najłatwiejszych, jednak zdecydowanie warty wysiłku. Jeśli panujesz w niedalekiej przyszłości odwiedzić Mongolię zapraszamy na wpis o tym jak się przygotować do wyprawy 🙂
Nie miałem okazji jeszcze odwiedzić Azji, ale po przeczytaniu Mongolia wydaje się być dość ciekawym kierunkiem. Nie zmienia to fakty, że muszę najpierw „doświadczyć” Japonii ale fajnie poszerzyć sobie zakres potencjalnych miejsc do odwiedzenia 😀
Nie miałem okazji jeszcze odwiedzić Azji, ale po przeczytaniu Mongolia wydaje się być dość ciekawym kierunkiem. Nie zmienia to faktu, że muszę najpierw „doświadczyć” Japonii, ale fajnie poszerzyć sobie zakres potencjalnych miejsc do odwiedzenia 😀
Japonia jest kosmiczna 🙂 nie udało nam się jej jeszcze opisać ( a spędziliśmy w niej miesiąc) a teraz pamięć już nie ta, ale oba kierunki są na swój sposób odjechane i warte odwiedzenia.