Zapraszamy Cię na jedną z piękniejszych wycieczek, jakie odbyliśmy w trakcie naszej wyprawy. Jedna z piękniejszych a zarazem najtrudniejszych, bo na miejscu czekał na nas surviwal, zimno i dzikość, która urzekła nas do granic (choć nie ukrywamy, że było trudno).
Jeśli planujesz ekspedycję w głąb najrzadziej zaludnionego kraju na Świecie, ten artykuł jest dla Ciebie. Powiemy ci jak wyglądała nasza trasa i na co powinieneś się przygotować 🙂 Gotowy?
Zanim ruszysz na pustynie – przygotuj się!
Wyprawa na Gobi różni się od tradycyjnego zwiedzania tym, że trafisz na totalnie dziki teren bez dostępu do sklepów, cywilizacji i (nie panikuj) Internetu. Będziesz mieć okazję totalnie się wyciszyć i odciąć od wszystkich. Warto zabrać ze sobą potrzebne produkty, które pomogą Ci przetrwać.
Pełną listę co spakować ze sobą do jurty znajdziesz w naszym artykule: Jak przetrwać w jurcie. Przypominamy i uczulamy, że to ważny etap (PLANOWANIE) i w tym wypadku lepiej nie iść na spontana tylko rzetelnie spakować swój plecak, później będzie trudno zorganizować dodatkowe klamoty.
Samotna wycieczka czy z biurem?
Sporo czytaliśmy na ten temat – czy warto przyoszczędzić i udać się w samotną podróż czy może lepiej zaufać lokalnym przewodnikom i postawić na sprawdzone kierunki.
Bazując na powyższej informacji – brak Internetu/ zasięgu/ prądu, zdecydowaliśmy się na wsparcie lokalesów i udaliśmy się na zorganizowany trip. Podpatrując poczynania naszego kierowcy, który posiłkował się pozycją słońca do określenia lokalizacji i odnajdywał nowe trasy, nie wyobrażamy sobie jazdy na własna rękę i jesteśmy skłonni uwierzyć, ze historie zaczytane na innych blogach są prawdziwe – gubienie się codziennie na „nieoznakowanych stepach” jest normą. Dodatkowo podróżowaliśmy z różnymi kierowcami i w obu wypadkach byliśmy świadkami „obcierek” i kłopotów z autem, także ryzyko naliczenia dodatkowych opłat w wypożyczalni jest spore.
Pustynia Gobi jest miejscem prawdziwych skrajności. Z jednej strony znajdziesz tu kamieniste i żwirowe równiny z drugiej piaszczyste wydmy, które potrafią mieć po 200 m. Jeśli nie czujesz się dobrym kierowcą, odpuść.
Od Was zależy ile macie czasu na podróż po Mongolii. My mimo iż jesteśmy zwolennikami podróżowania na własną rękę, zdecydowaliśmy się na kierowcę (słusznie) z przewodnikiem (bez sensu), którzy pomogli nam bezpiecznie zwiedzić najpiękniejsze miejsca na Gobi. Ale do brzegu, co Was czeka na drugiej co do wielkości pustyni na Świecie?
Atrakcje Gobi – przykładowa trasa
Decydując się na wycieczkę zorganizowaną w Jeepach, zapewne otrzymasz już gotowy plan wycieczki. Jeśli jednak szukasz inspiracji poniżej opisujemy miejsca, do których udało nam się dotrzeć. Przypominamy, że zwiedzaliśmy je pod sam koniec sezonu (połowa października), więc jeśli decydujesz się na wywczas w cieplejszych miesiącach, będziesz dysponować szerszym wyborem atrakcji. Warto pytać lokalsów o ich rekomendacje.
Dolina Sępa – Jolyn Am
To jedna z największych atrakcji okolic Dalandzagadu. Wąska dolina Jolyn An znana jest z tego, że w jej najwęższym punkcie prawie cały rok zalega lód. Dolina często nazywana jest „orla” mimo, że słowo „jol” oznacza sępa, jedno z rytualnych zwierząt w Mongolii.
Dolina rozpościera się pomiędzy stokami gór Dzuun Sjchan Uul i jest częścią Parku Narodowego Gobi Gurwan Sajchan.
Na terenie doliny znajduje się kilka muzeów, już na samym początku szlaku minęliśmy (zamknięte) muzeum przyrody, gdzie znajdziecie jajo dinozaura. Ciekawe czy się wykluje?
Spacer w dolinie trwa ok 25-40 minut w zależności od tego jak ułoży się koryto strumienia wzdłuż którego będziemy spacerować. My dojechaliśmy tu pod koniec października, więc spacer był utrudniony, ale widoki wynagradzały. Dodatkowym plusem był kompletny brak innych turystów, co w sezonie letnim jest niemożliwe (miejsce jest bardzo popularne).
Na trasie towarzyszyło nam stado jaków, choć wyczytaliśmy, że najpopularniejszym spotykanym zwierzęciem jest szczekszuka, taki mały gryzoń przypominający połączenie królika z wiewiórką (my jej nie spotkaliśmy 🙁 )
Stara pustelnia Ikh Gazriin Chuluu
To największa część granitowego obszaru Mongolii. Piękna formacja skalna zlokalizowana w Ugtaal i Bayanjargalan w prowincji Dundgovi.
W okolicy znajdziecie ponad 40 jaskiń, które są łatwo dostępne i znajdują się blisko siebie. Czyni to ten rejon idealnym do uprawiania trekkingów. Jedna z jaskiń o nazwie Olgii, według miejscowej ludności, była pełna tajemniczych książek i świętych pism.
Najwyższym punktem Ikh Gazriin Chuluu jest góra Yurlug o wysokości 1706 metrów. W okolicy można znaleźć kilka minerałów, takich jak czysty kryształ, mętny kryształ, jadeit, chalcedon, mątun, bezoar i łupki ilaste. Rośnie tu około 30 rodzajów ziół leczniczych, takich jak kozioł różany, chwast pospolity i loco. Ponad 20 gatunków ptaków oraz nietoperzy. Choć my widzieliśmy tu największe stado owiec 😀
Od 2003 roku miejsce jest chronione przez rząd mongolski ze względu na unikalny krajobraz terenu.
Formacje skalne Tsagaan Suvarga
Kojarzycie Wielki Kanion w USA? Właśnie tak wyglądają kolejne mongolskie formacje Tsagaan Suvagra, które oglądaliśmy o bladym świcie. To była pierwsza i ostatnia atrakcja, którą opuścił Artur z Krzysztofem z powodu okrutnego mrozu, jaki panował o tej porze. Na szczęście posłali Bobra, by zrobiła zdjęcia przez co liczymy, że zachęcimy Was do poświęcenia, bo było warto 🙂
Formacja składa się z piaskowego klifu, który w zależności od światła mieni się w kolorach fioletu, pomarańczy i czerwieni. Skaliste formacje uległy erozji przez wiatr i dziś wyglądają jak zrujnowane miasto. Formacja jest potężna ma 60 metrów wysokości i 400 metrów długości.
Czerwone klify Bayanzag Flaming Clifs – na tropie dinozaurów
Klify z czerwonego piasku Bayanzag, dziś bardziej są znane jako „płonące klify” ze względu na ich czerwony kolor. Położone są około 100 km na północny zachód od Dalanzadgad.
Ta równina ma wiele osadowych piaskowcowych skał, w których znaleziono wiele skamielin dinozaurów. W 1922 roku paleontolog Roy Chapman Andrews jako pierwszy odkrył tu kości i jaja dinozaurów. Należały do rogatego, roślinożernego, dwumetrowego dinozaura, którego jeszcze nie zidentyfikowano. Po odkryciu dinozaura nazywano „protoceratops Andrews”.
Wykopaliska trwały dwa lata, podczas których wykopano wiele setek kości. W tym okresie Andrews i jego zespół odkryli niespotykane gniazdo dinozaura. Odkrycie zwróciło uwagę całego świata, a dziś masa turystów przyjeżdża, by odszukać jakąś pozostałość dinozaurów.
Wspinaczka po wydmach Gobi
Wspinanie się na gigantyczne wydmy pustyni, było jednym z większych wysiłków jakie przyszło mi robić podczas naszej półrocznej wyprawy. Większym hard corem były tylko trekkingi w Nowej Zelandii, ale o nich jeszcze opowiem 😉
Na deser zostawiłam wspinaczkę po wydmach, bo na szczycie moje oczy ujrzały coś czego nie da się opisać, trzeba zobaczyć. Ostrzegam, że podchodzenie pod górę wygląda tak: robisz 3 kroki do góry, 2 osuwasz się w dół. Już nie pamiętam ile czasu zajmował nam atak na szczyt, ale z 4 osób wdrapałam się ja i Krzysztof. Żartex dzielnie pilotował później drona, a nasz przewodnik się poddał.
Ciężko mi wskazać na mapie miejsce, gdzie robiliśmy podchody, podejrzewam, że jest takich sporo i warto zapytać przewodnika o najlepszy punkt. Dla mnie atrakcja obowiązkowa – ale cierpię na małe ADHD więc może dlatego z taką radością bawiłam się w piasku. Sami zobaczcie te zdjęcia!