Dzisiaj polecimy Wam super miejsca na trekkingi, dla fanów historii, znajdą się zamki, jakieś atrakcje dookoła wodne też wymyślimy. Możecie też liczyć na polecenie idealnego miejsce na nocleg, chyba z jednym z najpiękniejszych widoków na Tatry, z dala od wszystkiego.
Tatry jako najwyższe góry w Polsce, w ostatnich miesiącach przez Covid-19 zaczęły się robić co raz bardziej popularne. W sumie nie ma się co dziwić, że wszyscy tłumnie ruszyli na Podhale, są to jedne z piękniejszych miejsc w Polsce, ale nie oszukujmy się jedne z bardziej popularnych. My trochę wyczekaliśmy ten moment i ruszyliśmy na Podhale pomiędzy sezonem letnim, a zimowym.
Tatry – w jakiej porze roku jechać?
Zacznijmy w ogóle może od pory roku w jakiej najlepiej wybrać się w Tatry. My w sumie w tym rejonie przebywaliśmy około tygodnia, jednak w trakcie tygodnia, głównie pracowaliśmy, z ładniejszym widokiem za oknem, niż sąsiedni blok. A w weekend działaliśmy aktywnie. Przyjechaliśmy w ten rejon 18 października i większość liści na drzewach była jeszcze zielona, z każdym dniem przybywało coraz więcej koloru – pomarańczowego, który możecie zobaczyć na zdjęciach.
Aż doszliśmy do idealnych różnorodnych barw w okolicy 24 października. Także zdecydowanie polecamy ostatnie 10 dni października jeśli szukacie pięknej jesieni i cudownych miejsc na zdjęcia. Niestety ta pora roku ma jedną wadę – dzień jest już sporo krótszy, także niestety jeśli planujecie bardzo długie wyprawy to trzeba się liczyć z wczesnym wstawaniem lub/albo kończeniem tras już po zmroku (zdecydowanie nie rekomendujemy).
Gdzie najlepsze widoki w Tatrach?
Nasz pierwotny plan na Tatry był mocno ambitny planowaliśmy wejście na Kasprowy Wierch i rozkoszowanie się widokami chyba z najpopularniejszego polskiego szczytu. Jednak przed „atakiem szczytowym” zdecydowaliśmy się zerknąć na kamery będące na Kasprowym i okazało się, że mleko się rozlało i nic nie widać. Także zmieniliśmy trochę plany. Poniżej możecie zobaczyć naszą trasę, którą finalnie poszliśmy:
Jak widzicie zaczęliśmy od Nosala, to szczyt, do którego można dojść i wrócić z ostatniego parkingu w Zakopanem w 1,5h. Naszym zdaniem idealny punkt jeśli chcecie zobaczyć Tatry i nie spędzić kilku godzin na wspinaczce po wysokich szczytach. Trasa, którą my się wspinaliśmy (zaznaczona na mapie), ma kilka mocniejszych podejść. Tutaj były najtrudniejsze i najbardziej strome fragmenty tego dnia, poziom trudności określilibyśmy na 5/10.
Następnie zeszliśmy znacznie mniej stromym podejściem na Przełęcz Nosalową i kontynuowaliśmy schodzeniem zielonym szlakiem. Dla osób, dla których sam Nosal byłby zbyt krótkim tripem, a nasz powyższy zbyt dużym proponujemy odbić tutaj na żółty szlak i zrobić rundę z Kopieńcem Wielkim – podobno jedna z ładniejszych widokowo tras, poniżej więcej info jak to wygląda:
Ciąg dalszy naszej trasy – wejście na Przełęcz Między Kopami
Wracając do naszej trasy następnym dużym celem w trakcie tatrzańskiego trekkingu była Przełęcz Między Kopami – położona na 1,500 metrów n. p. m. dojdziecie do niej bardzo przyjemnym lasem lasem. Do tego miejsca prowadzą dwa szlaki żółty – bardziej kamienisty i stromy i niebieski, dłuższy, ale przyjemniejszy i ze zdecydowanie mniejszą liczbą kamieni – go rekomendujemy. Po dotarciu tutaj już nie będziecie mieli nie wiadomo jak wielkich podejść. Proponujemy za to zejść sobie do schroniska – Murowaniec przy Hali Gąsienicowej. Jest to jedno z bardziej kultowych i większych schronisk w Polsce. Wiele osób zostaje tutaj na noc, żeby móc od rana ruszać na szlaki. Jest to super punkt wypadowy, jeśli planowalibyście coś takiego, to sugerujemy rezerwować miejsce noclegowe z dużym wyprzedzeniem – czasem nawet i półrocznym :O
Gdyby pogoda pozwoliła to normalnie tutaj zaczynalibyśmy nasz atak szczytowy, ale siedząc w schronisku i obserwując warunki w internecie na górze zdecydowaliśmy, że nie ma sensu i ciśniemy na Czarny Staw Gąsienicowy (to nie jest ten sam Czarny Staw, który jest w okolicach Morskiego Oka). Decyzja była totalnie trafiona bo po 40 minutach bardzo spokojnego spacerku dotarliśmy do wielkiego i niezwykle malowniczego stawu i spokojnie możemy go polecić każdemu. Doświadczyliśmy tutaj typowo górskiej pogody, która spowodowała, że staw w ciągu 20 minut pokrył się mgłą. Więc zadecydowaliśmy, że trzeba wracać 😉
To był cudowny dzień, w trakcie, którego regularnie doświadczaliśmy tego co znaczy zmiana pogody w górach na jesieni. Ktoś nam napisał na Instagramie, że doświadczycie tego dnia pewnie wszystkich 4 pór roku – i miał 100% racji. Przekładało się to na konieczność zmiany trasy. Rekomendujemy Wam również patrzenie na pogodę, jak już jesteście na szlaku dzięki temu nie będzie zaskoczeń i będziecie mogli uniknąć rozczarowania np. w postaci gęstej mgły po dotarciu na szczyt.
Swoją pierwotną trasę konsultowaliśmy z Olą z bloga Travelovelove, bardzo zachęcamy Was do zajrzenia, znajdziecie tam masę górskich propozycji na wycieczki, które są super szczegółowo opisane – polecamy tego allegrowicza. A pierwotna trasa, którą mieliśmy iść wyglądała o tak:
Jezioro Czorsztyńskie – co zobaczyć?
Część osób mogłoby powiedzieć, że to bardziej Spisz niż Podhale. Jednak na wielu mapach Podhala Jezioro Czorsztyńskie jest pięknie pokazane dlatego idziemy tym tropem 🙂 poza tym uważamy, że to miejsce, które warto zobaczyć będąc w okolicy.
Jezioro, a w zasadzie zbiornik retencyjny jest nowym elementem przyrody na tych terenach, w latach 60 podjęto decyzje dotyczącą budowy zapory na Dunajcu. Głównym celem miało być zapobieganie powodziom plus dodatkowo zrobiono tutaj elektrownię wodną. W 1997 roku ukończono inwestycje, która spowodowała powstanie zbiornika wodnego o długości 9 km, którego linia brzegowa ma prawie 30 km. Jezioro Czorsztyńskie ma powierzchnie 11 km2, czyli taka połowa Wigier 😉
Największym obiektem na jeziorze jest zapora w Niedzicy. Ma ona ponad 400 metrów długości i prawie 60 metrów wysokości. Zdecydowanie polecamy spacer po niej, bo można stąd doskonale dostrzec 2 zamki wznoszące się nad jeziorem, o których będziemy jeszcze pisać.
Wiele osób przyjeżdża nad jezioro w celach rekreacyjnych. Znajdziecie w Niedzicy „plażę-Pieniny”, można się poopalać, popływać łódką czy na SUPie. Jak byliśmy tutaj w październiku to już nie było śladu po wywczasowiczach więc ciężko nam ją rekomendować. W sezonie pomiędzy zamkami na dwóch różnych brzegach pływają łódki, startują z okolic plaży.
Zamek w Niedzicy – zwiedzanie
Zaczynamy od zamku w Niedzicy na zdjęciach wydał on się nam większy i lepiej utrzymany, dlatego postanowiliśmy zacząć od niego, a nie od Zamku w Czorsztynie. Dodatkowo to właśnie w Niedzicy jest większa infrastruktura – tama, plaża – także więcej opcji, żeby coś porobić 😉
Zamek ma bardzo długą historie ponad 700-letnią. Został wybudowany w latach 1308-1313. Przez zdecydowaną większość tego czasu był on w rękach węgierskich, był zamieszkiwany do 1943 roku, w polskie ręce trafił dopiero po II Wojnie Światowej.
W trakcie zwiedzania dostaniecie mapkę, dzięki której będziecie mogli bez problemu nawigować po zamku i dowiedzieć się co działo się w poszczególnych salach. Z mapki dowiecie się m.in. tego, jak kiedyś wyglądał wjazd do zamku – żeby to lepiej poczuć najlepiej wyjść na taras widokowy, z którego widać dziedziniec. Oprócz tego z tarasu zobaczycie zaporę i jezioro. To chyba było moje ulubione miejsce.
W środku znajdziecie kilka sal wystawowych, będziecie mogli zobaczyć skóry niedźwiedzie, wyposażenie pomieszczeń, stare mapy (to akurat uwielbiam), nocnik, podkowy, talerze…jest ok, ale nie było tutaj nic co jakoś specjalnie by mnie porwało. Jeśli ktoś z Was jest fanem serialu Janosik, to zapewne najbardziej spodobają mu się piwnice – sale tortur, zobaczycie tutaj rekwizyty wykorzystywane do kręcenia serialu o słowackim Robin Hoodzie.
Koszt wejścia na zamek w Niedzicy:
Bilet normalny – 19 zł, ulgowy – 14 zł.
Parking dla samochodów – 15 zł
Godziny otwarcia – zamek w Niedzicy
W sezonie jesienno-zimowym od 9:00 do 16:00
W sezonie letnim od 9:00 do 17:00
Miejcie jednak na uwadze to, że ostatnie bilety są sprzedawane na 30 minut przed zamknięciem.
Naszym zdaniem koszt odwiedzin zamku jest całkiem wysoki. Jednak jeśli będziecie tutaj w sezonie to opcja przepłynięcia się statkim po jeziorze między zamkami wygląda całkiem kusząco, jednak też nie jest to tania atrakcja- koszt tej przyjemności – 16 zł w dwie strony.
Zamek w Czorsztynie – zwiedzanie
Przenosimy się na drugą stronę jeziora. Zamek w Czorsztynie powstał niewiele później niż ten w Niedzicy, bo w okolicach 1350 roku. Od początku był to zamek polski, którego głównym celem było pilnowanie granicy – przebiegającej po Dunajcu. Zamek został wybudowany na polecenia Kazimierza Wielkiego (tak, to ten, który zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną).
Nam niestety nie udało się zwiedzić Zamku w Czorsztynie dlatego, że w miesiącach zimowych – od października do maja jest czynny tylko w godzinach 9:00-15:00, w lecie jest otwarty do 18:00.
Byliśmy zdecydowanie za późno, jednak patrząc na zdjęcia jest ono sporo mniejszy od Zamku w Niedzicy i znacznie większa część zamku to ruiny. Jednak znajdziecie tutaj różnego rodzaju wystawy i bardzo ładny widok na jezioro.
Ceny biletów – Zamek w Czorsztynie
8 zł – bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy
Gdzie najlepsze widoki na Tatry Wysokie?
Okolice jeziora są malowniczo położone, można bez problemu złapać kadr z dwoma zamkami, pomiędzy którym znajduje się jezioro a w tle kolosalnie wielkie góry, których szczyty są pięknie pokryte śniegiem.
My w tym miejscu nie mieliśmy idealnej pogody, ale już dało się poczuć klimat, zabrakło trochę większej przejrzystości. Ale polecamy Wam lokalizacje wokół tych współrzędnych GPS: 49’27’57”N 20’19’23” E miejsce jest na trochę wyższej położone co gwarantuje znacznie lepsze widoki.
Zakopane – czy warto je odwiedzić?
Naszym zdaniem miasto, które każdy powinien odwiedzić chociaż raz w życiu. Ale raczej z uwagi na to, żeby nie budzić ogólnego szoku, że się nie było w Zakopanem niż ze względu na nie wiadomo jakie inne aspekty. Nas osobiście Zakopane nigdy nie porywało 😉 Może przez to, że na co dzień mieszkamy w dużym mieście i wyjeżdżając w góry chcemy trochę odpocząć od miasta.
Do Zakopanego pojechaliśmy, w poniedziałkowe popołudnie. Pierwsze przerażenie wywoła liczba banerów przy głównej drodze dojazdowej do miasta – mamy wrażenie, że się podwoiła przez ostatnie 6 lat, jak nas nie było w tych rejonach.
W mieście praktycznie nie było w ogóle ludzi, ze względu na pandemie i komercyjne Krupówki wyglądały bardzo smutno i pusto. Zupełnie inaczej niż pamiętamy je z naszej ostatniej wizyty. Największym szokiem i nowością na Krupówkach okazał się sklep z pralinkami w kształcie oscypków, coś centralnie nowego, ale jedna pralinka kosztuje 4 zł :O
Żeby nie było, że tylko jedziemy jak po łysej kobyle po Zakopcu, to dwie rzeczy nam się podobają – widok na Giewont, plus odkryliśmy bardzo sympatyczne bistro – Strych.
Jeśli przyjechaliście w tej rejon transportem publicznym i chcecie pochodzić po górach to Zakopane jest dobrym miejscem wypadowym ze względu na oszczędność czasu w dotarciu na szlaki. Jednak my zdecydowanie polecamy miejsca takie jak to w którym spaliśmy, oddalone od Zakopane, w spokoju, ciszy, wsiadasz w samochód i po niewiele dłuższej chwili możesz być na szlaku.
Podhale – gdzie spać?
Jeśli szukacie domu, z dala od cywilizacji, z którego pięknie będzie widać Tatry i będzie on zrobiony w typowo góralskim stylu, jednak ze wszystkimi udogodnieniami to mocno polecamy Wam Jarogówkę. To miejsce, w którym naprawdę bez problemu odetchniecie od miasta. Dom w założeniu jest na 7-8 osób, jednak jeśli chcielibyście troszkę więcej to jest taka opcja, trzeba o tym poinformować gospodarza – Rafała. Przesympatyczny i bardzo pomocny człowiek.
Jeśli chcielibyście stąd udać się w Gorce i np. na Turbacz to dom ma idealne położenie, nam udało się dojść tylko do schroniska – Stare Wierchy, zrobiliśmy to przed pracą, ale niestety musieliśmy przed 9:00 odpalić komputery, a wspinaczka na Turbacz to byłaby jednak kilkugodzinna wyprawa.
Jeśli szukalibyśmy jakiegoś fajnego miejsca na nocleg dla 2 osób to polecamy Apartament Turbacz, który świeżo co został oddany do użytku. Prowadzi go przecudowna Zosia, która była na tyle miła, że np. przynosiła nam kolacje, których nie zamawialiśmy 😀
Wycieczka na Podhale na kilka dni
Uciekliśmy na Podhale na kilka dni i mimo tego, że musieliśmy pracować zdalnie, to udało nam się złapać dystans do tego wszystkiego co zostawiliśmy w mieście i rozkoszować się nieprzeciętnie piękną naturą. Chyba będziemy powtarzać wypady w tym stylu, z noclegami w miejscowościach w stylu Klikuszowej gdzie można odetchnąć od miasta i przy okazji mieć cudowne widoki za oknem.
Podhale jest przepiękne i ma wiele możliwości do odpoczynku, nie tylko w Tatrach. Myślę, że warto zatrzymać się gdzieś w okolicy Nowego Targu, czy Klikuszowej. Wtedy ma się względnie niedaleko w wiele pasm górskich. Bardzo fajny wpis, pozdrawiam 🙂
Joanna