Malta z dzieckiem – co zobaczyć i jak przeżyć podróż

Gdy zostaliśmy rodzicami, wiedzieliśmy, że mały bobas nie zatrzyma podróżniczych aspiracji. Naszym planem było stworzenie małego podróżnika, który będzie dzielnie dotrzymywał nam kroku na wywczasach i nie będziemy „kanapowymi rodzicami”. Nikt z nas się jednak nie spodziewał, że trafi nam się model „High Need Baby” z bonusem w postaci kolek i refluksu – co mocno zweryfikowało podróżnicze plany i sprawiło, że przez pierwsze pół roku, chcąc- nie chcąc, byliśmy skazani na domowe zwiedzanie „od salonu do sypialni”.

Dziecko uczy pokory i rewiduje plany, ale zamiast się dołować i zamartwiać, że „teraz to już nigdzie nie pojedziemy” – odczekaliśmy pół roku i wybraliśmy destynację, która bardzo często jest wybierana na pierwszą zagraniczną podróż młodych rodziców – MALTA.

Dlaczego rodzice małych dzieci tak chętnie latają na Maltę?

  • Dużą zaletą Malty jest jej wielkość 316 km², która sprawia, że nie musimy pokonywać godzinnych dystansów, by zobaczyć kolejne atrakcje. Jeśli zdecydujemy się na wypożyczenie samochodu lub skutera (tu raczej propozycja dla bezdzietnych :P), możemy z łatwością docierać w piękne miejsca w przeciągu 10-20 minut. To bardzo istotny benefit dla rodziców dzieci, które mają „alergię” na fotelik samochodowy i przejechanie z nimi 5 minut w aucie jest porównywalnym wyczynem, co wejście na dużą górę.
  • Długość lotu – pierwszy lot z bobasem to koszmar świeżo upieczonych rodziców. Zdecydowanie łatwiej go przeżyć, jeśli lot trwa 2,5h, a nie 5h. Jeśli przygotowujesz się na pierwszą podróż z małym dzieckiem, koniecznie sprawdź naszego e-booka „Bobas na wywczasie”, w którym opisujemy krok po kroku, jak zaplanować i przeżyć wspólne wakacje. Jest tam bardzo obszerny dział o lataniu samolotem. Ale dam Wam SPOILER – pierwszy lot wcale nie jest taki straszny, jak go sobie wyobrażamy – więcej wiary!
  • Przyjemna pogoda – nawet w najzimniejszym styczniu temperatura osiąga ponad 15 stopni, a bywa i cieplej. To dobry kierunek, by uciec w trakcie sezonu chorób, a spędzanie czasu nad Morzem Śródziemnym to najlepsza inhalacja dla małego nosa podróżnika. Jednak raczej unikalibyśmy typowo wakacyjnych miesięcy, bo będzie za gorąco.
  • Cena – Malta nie jest drogim kierunkiem. Ceny noclegów czy wynajęcia auta możemy porównać do cen dużych Polskich miast. Walutą Malty jest znane nam Euro, więc łatwo wymienić pieniądze w każdym polskim kantorze. Jeśli decydujecie się na zwiedzanie natury, tu również czeka Was dobra wiadomość – są one darmowe.
  • Kultura i język – Malta do dobry kierunek pod kątem kultury, bezpieczeństwa i języka, w jakim trzeba będzie dogadać się na miejscu – językiem urzędowym jest angielski. To dla wytrwałych podróżników może wydawać się nieistotne, jednak wakacje z dzieckiem, wymagają gigantycznej cierpliwości i nie ma nic gorszego niż znudzone, płaczące dziecko + zagubiony rodzic, który nie jest w stanie dogadać się nawet na migi. Maltańczycy to łagodny naród, nie spotkaliśmy się tu z żadną agresją czy oszustwem, trafialiśmy na pomocnych i miłych ludzi.

Czy według nas Malta to rzeczywiście dobra destynacja dla bobasów?

Patrząc na powyższe punkty, zgadzamy się, że ten kierunek ma wiele plusów i powodów, by pojechać tam z dzieckiem. Jest jednak jedna rzecz, na którą musimy zwrócić Wam uwagę, która dla nas nie była aż tak istotna, ale dla wytrwałych spacerowiczów, może być kłopotliwa.

Mowa o infrastrukturze chodnikowej, a raczej jej BRAKU. Jeśli planujecie długie spacery wózkiem, to z dziennikarskiego obowiązku mówimy – nie licz na to. Miasta nie są dostosowane do podróżujących rodzin, w stolicy Malty jest dużo schodów, a krawężniki wysokie (czasem do połowy łydki).

Maltę zwiedzaliśmy w gronie przyjaciół, więc zawsze mieliśmy dodatkową parę rąk do przeniesienia wózka, ale nie raz zaklęłam pod nosem, że nikt nie pomyślał o jakiejś rynnie na wózek czy lepszym podjeździe.

Zwiedzając klify, również przygotujcie się na noszenie bobasa, ale tu nie jesteśmy zdziwieni, sami jesteśmy za tym, by tej ludzkiej ingerencji w naturalne miejsca było jak najmniej.

Reasumując, Malta to bardzo dobra destynacja na wypróbowanie swoich podróżniczych skilli z dzieckiem, jednak trzeba szykować się na darmową siłownię i kształtowanie bica.

Malta, co zwiedzać mając tydzień – nasz plan wycieczki

Tigne Point – widok na Vallettę

Jeśli zatrzymacie się w Sliema to może być dobry punkt na sam początek i na pierwszy spacer po bulwarze. Widać stąd znakomicie Valettę położoną dosłownie prawie jak na wyciągnięcie ręki. Naszym zdaniem fajnie zejść po schodach bliżej Morza i zrobić sobie zdjęcie w tym miejscu. Przy okazji spaceru zorientujecie się skąd wypływają promy do Vallety i w jakich godzinach. W trakcie naszego pobytu pływały co 30 minut. A samo przepłynięcie trwa ok. 10 minut.

Valletta – co zobaczyć?

Ponieważ nasz hotel znajdował się Sliemie (o noclegu będzie niżej w artykule), do stolicy docieraliśmy promem. Kosztuje to 2,80 euro za bilet w dwie strony – dla dorosłych. Dla dzieci 0,90 euro (nawet takie małe bobo musiało mieć bilet, co było dla nas zaskoczeniem :P). Prom to dobra opcja, bo dzięki temu uniknięcie stresu związanego z parkowaniem czy przemieszczaniem się autobusem, a do listy waszych atrakcji dopiszecie przejażdżkę promem. Miejcie tylko na uwadze, że trzeba będzie podejść pod dosyć mocną górę, a Valletta jest mało sprzyjająca pod kątem krawężników.

Fontanna Trytona – główne wejście do miasta i spacer ulicą Republiki

Fontanna stoi na placu, przy którym przeważnie dużo się dzieje. W czasie naszego pobytu przyjechało jakieś mini wesele miasteczko i wiało trochę straganami z Mielna, więc jakoś niespecjalnie zachwyciliśmy się tym miejscem. Ale widzieliśmy na zdjęciach inne historyczne wydarzenia i miały na pewno lepszy klimat.

Następnie proponujemy Wam spacer ulicą Republiki. Jedną z bardziej reprezentatywnych w Vallecie. To właśnie tutaj znajduje się Pałac Prezydenta, Muzeum Archeologiczne, Katedra Świętego Jana czy inne ważne i znane obiekty. Oprócz tego dużo globalnych marek ma tutaj swoje sklepy.

Górne i Dolne Ogrody Barakka

Z obu ogrodów rozciąga się cudowny widok na wejście do głównego portu na Malcie. To tutaj, między innymi, dopływają promy z Sycylii. Oprócz tego zobaczycie stąd maltańskie trójmiasto – Birgu, Cospicua, Senglea. W obu Ogrodach znajdziecie tutaj dużo tablic pamiątkowych, posągów. Dolne zapamiętam głównie ze względu na dzwonnicę i świątynię dorycką. Z kolei Górne Ogrody zapamiętam ze względu na kilkanaście armat.

Is-suq market – hala targowa z jedzeniem

Bardzo lubimy wszelkiego rodzaju Food Hall. Po pierwsze prawie zawsze znajdziemy w nich coś smacznego do zjedzenia. Pozwalają też dobrze poczuć klimat danego miejsca i przyjrzeć się lokalsom. Dzisiejsza forma marketu to efekt wielu przebudowań, ostatnie miały miejsce w 2018 roku.

Nie udało nam się zobaczyć Valletty w takim stopniu, w jakim byśmy chcieli. Umówiliśmy się na spotkanie ze znajomymi, podczas którego przeszliśmy po powyższych miejscach. Planowaliśmy tutaj wrócić, ale niestety pogoda nam nie pozwoliła 🙁

Wioska Rybacka – Marsaxlokk – maltańskie łódki

Jeśli kojarzycie jakieś maltańskie łódki to prawie na pewno są to one: Luzzu. Głównie spotkacie je w kolorach takich jak: czerwony, niebieski, zielony i żółty. Mają one bardzo specyficzną kontruksje z wysokimi burtami i mocno podniesionym dziobem, dzięki czemu są bardzo stabilne. Kiedyś miały żagle i wiosła, obecnie są napędzane silnikami. Co ciekawe przechodzą one z pokolenia na pokolenie.

Pewnie zastanawiacie się również nad nazwą tego urokliwego miasteczka: Marsa po arabsku oznacza port, z kolei xlokk to po maltańsku południowy-wschód. Zagadka rozwiązana. Co nie zmienia faktu, że jest to chyba najtrudniejsza do wymówienia maltańska nazwa lokalizacji.

Jeśli chcielibyście najlepiej poczuć miasteczko, to w niedzielę o 7 rano jest w nim targ rybny (może Wasz Bobas nie lubi długo spać ;)) podobno z każdą kolejną godziną targ robi się bardzo turystyczny. My byliśmy tutaj w zwykły dzień w trakcie tygodnia i za wiele się nie działo. Ospałe miasteczko, rybacy składający sieci, knajpy jeszcze pozamykane. Ale łódeczki wyglądały bardzo klimatycznie. Było trochę sprzedawców wycieczek łódkami m.in. do St. Peter’s pool. Jednak odpuściliśmy.

St. Peter’s pool – plażowanie na malcie

Plaża na klifie, z którego można skakać do wody. Uprzedzamy, że trzeba kawałeczek od parkingu podejść ale warto. Jest tutaj ładnie, choć twardo w tyłek, bo piasku brak. Myślę, że warto podjechać i zrobić szybki spacer w nosidełku. A jeśli pogoda dopisze, to jeden rodzic hyc do basenu morskiego, a drugi pilnuje skarbu 😉

Mdina i Rabat na Malcie

Mdina i Rabat graniczą ze sobą i leżą na bardzo niewielkiej powierzchni, tak że spacer między nimi nie będzie żadnym problemem. Mdina to miasto, które jest otoczone murem i zaraz po jego przekroczeniu możemy poczuć klimat „starówki”. O Mdinie mówi się, jako o mieście ciszy i rzeczywiście tak jest, kilkukrotnie zgubiliśmy się w uliczkach. Wystarczy zejść z głównych szlaków i naprawdę można znaleźć miejsca całkowicie bez turystów. Z ciekawostek to właśnie na ulicach Mdiny rozgrywały się sceny z Gry o Tron. Jednak najpopularniejszym budynkiem jest Katedra św. Pawła. W Rabacie naszym celem były katakumby, ale niestety skończyło się na szybki spacerze po mieście, które w opinii wielu jest znacznie bardziej aktywne niż Mdina, my jakoś tego nie odnotowaliśmy, ale to może być związane z podróżowaniem poza sezonem.

Popeye Village – park rozrywki

To plan zdjęciowy filmu Popeye, które został przerobiony na park rozrywki. Obecnie jest tutaj wiele budynków, które mogą pamiętać film kręcony ponad 40 lat temu. Widząc jakieś nagrania z tego miejsca, ze względu na bardzo duży hałas i harmider nie wydało nam się to idealne miejsce na wycieczkę z półrocznym dzieckiem. Pewnie z kilkuletnim byśmy się wybrali. Miasteczko fajnie się prezentuje z klifu, który jest na przeciwko Popeye Village.

Ceny w zależności od sezonu: dla dorosłych od 15 do 20 euro, dzieci 3-12 lat od 9 do 12,50 euro.

Clay Cliffs – trekking na Malcie

Jeśli chcecie się wybrać na króciutki trekking, to bardzo polecamy Wam wejście na te klify, bo są one naprawdę przepiękne i naszym zdaniem, to była najfajniejsza atrakcja na Malcie. Z długim podziwianiem widoków atrakcja nie zajmie Wam więcej niż 1h. Ale polecamy również chwilę chilloutu na poniższej plaży.

Riviera beach – pomarańczowa plaża

W pierwszej chwili przyjechaliśmy tutaj zobaczyć Wieżę Għajn Tuffieħa. Praktycznie pod samą wieżę możecie dojechać samochodem. Są stąd ładne widoki na dwie zatoki, w tym również na tę z plażą Riviera. Na plaże Riviera musicie zejść schodami, na dale czeka na was bar, który w trakcie naszej zimowej wizyty bar był niestety zamknięty. Woda była zimna, ale zanurzyliśmy stopy i poleżeliśmy chwilkę na piasku, Kajka miała rozrywkę.

Czerwona wieża – św. Agaty

Wieża powstała podobnie, jak powyższa w XVII wieku i miała głównie funkcje obserwacyjne. Ma mega ciekawą architekturę, która trochę kojarzy nam się z grą Monument Valley. Pod wieżę również da się dojechać samochodem. Nie zdecydowaliśmy się wchodzić na sam szczyt wieży, ale widok nawet spod budowli jest całkiem fajny. Zobaczycie stąd Gozo i Comino.

Gozo na 2 dni – atrakcje

Sanap Cliffs – najpopularniejsze klify na Gozo

Jest duża szansa, że właśnie obraz tych klifów kojarzy Wam się głównie z Gozo. Klify są naprawdę przepiękne, żeby je oglądać nie musicie się nigdzie wspinać, ale będzie musieli przejść kawałek. I tu dobra informacja – to jedno z niewielu miejsc (z naszej listy) gdzie poprowadzona jest super ścieżka po której można dumnie jechać wózkiem. Są ławeczki do postojów, także super pod kątem rodziców.

Problematyczny może być parking, bo jest trochę z partyzanta. W styczniu w ciągu dnia nie było to problemem, ale myślę, że w innej porze dnia i roku parkowanie może być problemem. Na upartego możecie iść w to miejsce z wózkiem, idzie się głównie chodnikiem.

Podobno są tutaj jedne z najpiękniejszych zachodów słońca, niestety nie było nam danego go zobaczyć, mimo, że mieliśmy całkiem blisko. Podróżowanie z dzieckiem to sztuka odpuszczania.

Bazylika Ta’Pinu

Jadąc przez Gozo nagle rzucił nam się w oczy monstrualny budynek, który totalnie nie pasował do sielskich pól, które go otaczały – Bazylika Ta’Pinu. Wielki kościół stojący po środku niczego. Jeśli nie jesteście wielkimi miłośnikami zabytków sakralnych, to można się skupić na pięknej okolicy, która nam momentami przypominała trochę Sri Lankę.

Bazylika w obecnych rozmiarach została wybudowana w 1931 roku, a prace trwały 12 lat. Miejsce było odwiedzane przez Papieży – Jana Pawła (1990 r.) II i Benedykta XVI (2010 r.)

Okno skalne na Gozo – Wied Il-Mielah Window

Po zawaleniu się słynnego Azure Window, to chyba najbardziej spektakularna opcja, żeby zobaczyć coś w tym stylu. Sama skała przyciąga również miłośników wspinaczki, w trakcie naszej wizyty była cała pokryta alpinistami. Do okna możecie podejść szlakiem albo spróbować je wyłapać od góry, tak jak my 🙂

Azure Window

Dla wielu najprawdopodbniej jeden z symbolów Malty, który w marcu 2017 roku, na skutek sztormu się zawalił. Przez chwilę pojawiła się nawet koncepcja odbudowy okna. Jednak finalnie rząd się na nią nie zdecydował. Czy warto tutaj przyjechać? Dla nas na pewno nie była to najlepsza atrakcja na Gozo. Plaża jest mocno kamienista, można też pochodzić sobie po skałach oraz pooglądać całkiem ładne nabrzeże i wizualizować sobie, gdzie było kiedyś to najsławniejsze maltańskie okno.

Salt Pans – panwie solne na Gozo

Panwie to miejsce, w których produkowana jest sól z wody morskiej. Napełnia je się wodą morską, a następnie czeka aż odparuje. Mają one bardzo fotogeniczny kształt szachownicy.

Miejsce, które na pierwszy rzut oka ciężko skojarzyć ze zdjęciami, które są głównie z drona. Panwie z poziomu ziemi aż takiego wrażenia nie robią, przede wszystkim wydają się dużo mniejsze. Nie można na nie wchodzić (całe szczęście) i można je podziwiać z drogi, która biegnie zaraz obok nich.

Co spakować na podróż z małym dzieckiem na Maltę?

Mając na uwadze powyższą informację o słabej infrastrukturze chodnikowej, koniecznie spakujecie nosidełko/ chustę. My polecamy miękkie nosidło hybrydowe Kavka Baby. Poniżej przygotowaliśmy listę potrzebnych rzeczy, które pakujemy na wywczas z bobaską.

  • Komplet ubrań – jeśli wasze dziecko lubi wodę i jedziecie w ciepłym miesiącu, koniecznie spakujcie kostium/ odzież UV – na Malcie jest wiele okazji by wejść do wody.
  • Pieluszki do wody + zapas pieluch na pierwsze dni (na miejscu spokojnie kopicie pieluszki).
  • Czapkę z daszkiem/ kapelusz + okulary przeciwsłoneczne.
  • Krem z wysokim filtrem.
  • 2-3 zabawki do samolotu/ samochodu.
  • Fotelik (w wypożyczalniach mają foteliki z kartonu, więc lepiej mieć swój), jeśli macie już ten „drugi” zmocowany z bazą, polecamy zaopatrzyć się w fotelik dmuchany, który sprawdzi się na lata (a nieużywany można dać dziadkom na awaryjne sytuacje).
  • Jakiś kocyk/ otulacz – przyda się i na plażę i do samolotu jak będzie chłodniej.
  • Bidon na wodę.
  • Awaryjne leki na ząbkowanie/ gorączkę + termometr.
  • Awaryjną maść na odparzenia (fajny patent to woda termiczna w sprayu – przydaje się w dużych upałach).
  • Tetra, która będzie przewijakiem (niestety często brakowało przewijaków w restauracjach).
  • Mokre chusteczki (ich nigdy za mało), można kupić na miejscu.

Więcej przydanych wskazówek, znajdziesz w e-booku „Wywczas z Bobasem„.

Malta – gdzie spać

Ponieważ wyspa jest mniejsza od największych miast w Polsce, zdecydowaliśmy się na jedną stałą bazę noclegową, z której codziennie jeździliśmy w inne części wyspy. Kierując się podpowiedzią Karoliny i Piotrka z rudeiczarne.pl postawiliśmy na miasto Sliema, skąd w łatwy i tani sposób można się dostać do Valetty promem i na okoliczne drogi prowadzące w różne zakątki wyspy.

Nocleg i przelot kupiliśmy za pośrednictwem biura naszych dobrych ziomków Lastowicze.pl i to była bardzo dobra decyzja, bo o nic nie musieliśmy się martwić. Wszystko na miejscu było zgodne z opisem, nawet mieliśmy prywatnego kierowcę, który odebrał nas z lotniska.

Zdecydowaliśmy się na hotel 115 Strand, który oceniamy 3/5.

Pokój, w którym nas umieszczono był bardzo ładny, duży i czysty, jednak widok z okna nie był na morze tylko na klatkę schodową, a obsługa na miejscu była bardzo „zmęczona” i marudna. Mimo próśb i tłumaczenia, że mamy małe dziecko i zależy nam, by nie musieć jeździć na 9 piętro (windy były 2 i wiecznie zajęte) nie otrzymaliśmy pomocy. Nie udało się też przekonać, by nasi znajomi byli ulokowani na tym samym piętrze, przez co spotkania robiliśmy na klatce schodowej, bo tam sięgał zasięg naszej elektronicznej niani 😛 Patrząc po śniadaniach, hotel nie wyglądał na mega obłożony (byliśmy w styczniu poza sezonem). Zabrakło chęci do współpracy (tym kończę swoje marudzenie 😛 ).

Gdybyśmy mieli pojechać po raz drugi, zdecydowalibyśmy się na jakiś apartament na booking np taki lub taki z basenem.

Malta – gdzie wypożyczyć samochód/ skuter

Samochód wypożyczaliśmy tutaj, ocenia: 4/5: cena ok, samochody ok, obsługa ok. Jednak był trochę przypał, bo zamawialiśmy Yarisa w automacie, dostaliśmy Hyundai i10 (mniejsze auto, a z wózkiem robi to dużą różnicę) też w automacie, bo to był jedyny inny automat w ofercie. Po dniu przyjechał nasz Yaris, bo ktoś przedłużył wynajem, niestety nikt nawet go nie umył.

Malta z dzieckiem – czy to dobry kierunek?

Mamy nadzieję, że Was przekonaliśmy, że tak 🙂 Jeśli potrzebujecie więcej informacji o podróżowaniu z dzieckiem to zapraszamy do naszego ebooka, w którym wszystko opisujemy jak kawa na ławę. A jeśli chcecie się dobrze merytorycznie przygotować do Malty, to najlepsze informacje znajdziecie w e-booku Rude i Czarne.

5 Comments

  1. Asia 23 lutego 2023 at 23:16

    Jakie cudowne wspomnienia 🙂
    Piękne zdjęcia 🙂
    Malta jeszcze przede mną 😉

    Reply
    1. Żartur 27 lutego 2023 at 21:18

      Dziękujemy bardzo i trzymamy kciuki za fajny wywczas na Malcie 🙂

      Reply
  2. damian 28 października 2023 at 20:46

    Dzięki za tak duży opis Malty z Bejbikiem.
    Zastanawiamy się właśnie w styczniu nad wycieczka na Maltę lub Wenecję z pół rocznym dzieckiem.
    Obawiamy tylko się pory deszczowej, Pozdrawiamy 😉

    Reply
  3. EduCat 9 stycznia 2024 at 15:15

    Właśnie planuję podróż i ten artykuł mi mega pomógł. U nas na szczeście bez wózka

    Reply
  4. Magdalena 27 lutego 2024 at 03:06

    Właśnie jesteśmy naalcie z 5 latkiem i 5 miesieczna córcią. To prawda chodniki, a raczej wysokie krawężniki są uciążkiwe ale da się przeżyć. Gorzej jest z miejscami do karmienia piersią..bo wogole ich nie ma. Fakt nikt nie robi problemu w restauracji by nakarmić dziecko gdzieś w rogu restauracji lub na zapleczu ale takich miejsc poprostu nie ma.
    Czy prom na Gozo nie jest ciężki dla takiego malucha? Mocno buja?

    Wioska Papaja super teraz na koniec lutego było trochę ludzi ale też nie jakiś ogrom.

    Pozdrawiamy

    Reply

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.