Azory – Sao Miguel – zwiedzanie

Dzisiaj zabieramy Was na najpopularniejszą wyspę na Azorach – Sao Miguel. Pokażemy Wam najciekawsze atrakcje do zobaczenia. Poniżej znajdziecie porady gdzie spać, kiedy jechać i co zobaczyć na Sao Miguel. Tradycyjnie pokazujemy Wam mapkę, pokolorowaliśmy atrakcje, żeby pokazać Wam jak możecie je połączyć i co zwiedzać w ramach tego samego dnia.

Azory – jak się dostać?

Pewnie większość z Was dostanie się na Azory poprzez Lizbonę albo Porto, z tych dwóch miast lata między innym Ryan Air, TAP czy lokalne linie Azores. Podróz z Lizbony czy Porto to około 2h, tak że lot jest dosyć długi (jeśli dodamy do tego przeto Polska-Portugalia) ale warto. Jeśli chcielibyście przylecieć z innej części świata to na lotnisku w Ponta Delgada widzieliśmy sporo samolotów z Niemiec – Monachium i Frankfurt (jednak takie loty odbywają się tylko w sezonie). Inne regularnie połączenia lotnicze są z Bostonu i Toronto.

Sao Miguel – jak najlepiej zwiedzać?

My wybraliśmy samochód z wypożyczalni i wydaje się to stosunkowo najlepszą opcją. Wyjątkowo nie braliśmy go na lotnisku, chcieliśmy sobie zostawić 2 dni na rejs w poszukiwaniu wielorybów i przejście się po Ponta Delgada, gdzie mieszkaliśmy. Samochód braliśmy z wypożyczalni, przy której dzisiaj pojawia się informacja – tymczasowo zamknięte – AzoresCars. Oceniłbym ją 4/5, jeden samochód był w słabym stanie technicznym i musieliśmy go wymienić po 1 dniu. Na wyspie widzieliśmy dużo aut z naklejkami Wayzor i ANC i to chyba największe wypożyczalnie na wyspie.

Ceny wypożyczenia samochodu na Sao Miguel
Ceny na wyszukiwarkach za dzień wychodziły około 90 euro (koniec maja), jednak pisząc bezpośrednio do wypożyczalni udało nam się znaleźć auto za 50 euro.

Na wyspie jest bardzo dobrze rozbudowany system taxi, wsiadając do taxi od razu wiecie ile zapłacicie za przejazd, nie ma niespodzianek. Probaliśmy zamówić Ubera zaraz po przylocie jednak po kilkudziesięciu minutach szukania kierowcy odpuściliśmy. Taxi na wyspie są mega oldschool’owe, ale panowie kierowcy bardzo mili i pomocni.

Jeśli chodzi o komunikację publiczną widzieliśmy autobusy, jednak mamy wrażenie, że nie jest to najpopularniejszy środek transportu, jak w Portugalii kontynentalnej.

Sao Miguel – gdzie spać?

Możemy Wam polecić bardzo fajny apartament – max dla 4 dorosłych osób, położony w Centrum Ponta Delgada. Miejsce jest nowe, bardzo fajnie wykończone, z ekspresem do kawy (z dużą ilością kapsułek), fajny aneks kuchenny. Położenie też jest bardzo dogodne, bo można stąd pójść bez problemu do portu wyruszyć na rejs w poszukiwaniu wielorybów czy na plantacje ananasa. Jeśli chcecie mieć jedną bazę wypadową to Ponta Delgada będzie dobrym miejscem. Po około tygodniu musieliśmy się przenieść do innego apartamentu (w naszym była rezerwacja) do Ribeira Grande. Fajne miejsce, jeśli chcecie spędzić więcej czasu na plaży i odkrywać wschodnią część wyspy.

Azory – kiedy lecieć?

Na stronie wakacje.pl znaleźliśmy poniżsżą grafikę. Jak widzicie najniższe temperatury (luty-kwiecień) to 15’C, najwyższe w sierpniu 22’C. Dni deszczowych najmniej jest w czerwcu-sierpniu. Jednak w trakcie naszego pobytu na przełomie maja i czerwca padało całkiem sporo. Myślę, że Azory nawet zimą będą fajnym miejscem na ucieczkę z zimnej Polski. Jednak miejcie na uwadze to, że może być również dosyć chłodno ze względu na szalejący wyspiarski wiatr. Naszym zdaniem też warto zaplanować sobie więcej czasu i jak jest pogoda to wykorzystywać do granic możliwości, bo dzień później może padać cały dzień. My na miejscu mieliśmy pogodę w kratkę ale trzeba pamiętać, że jesteśmy na środku Oceanu, a chmury lubią się przyczepić do wyspy. Bezchmurne niebo praktycznie tu nie występuje.

Po powrocie do Polski, odkryliśmy stronę SpotAzores, możecie na niej obserwować na kamerach obecną pogodę.

Źródło: https://www.wakacje.pl/pogoda/portugalia/azory/

Największe atrakcje wyspy Azorów – Sao Miguel

Zwiedzanie Azorów to odkrywanie miejsc, których nie zjedziecie nigdzie w całej Europie, mówię o miejscach takich jak na przykład plantacje herbaty, które kojarzą się bardziej ze Sri Lanką czy oglądanie Wielorybów, które w pierwszej chwili przypomina nam podróż na Islandię czy plantacje ananasa kojarzące się głównie z Ameryką Południową. A tutaj macie to wszystko w jednym miejscu, na wyspie, wokół, której zrobienie pętli drogami to około 200 km.

Zacznijmy od atrakcji, do których dotrzecie w Ponta Delgada na piechotę.

Rejs w poszukiwaniu wielorybów na Azorach

Postanowiliśmy zacząć naszą azorską przygodę właśnie od tej atrakcji. Bilety kupiliśmy dzień wcześniej spacerując po nabrzeżu w Ponta Delgada.

Koszt za osobę w 2022 roku to 60 euro, nasze roczne dziecko za darmo.

Pływaliśmy całkiem dużym statkiem, na którym na oko było z 50-60 osób. Jest opcja pływania łodzią pontonową Rib (max. 12-15), która jest znacznie szybsza i pewnie będziecie w stanie zobaczyć więcej, w tej samej cenie. Dodatkowo chętni mogą pływać z delfinami za w sumie 85 euro.

Cały rejs trwa 3,5h. W tym wliczone jest około 30 minut na zbiórkę przed wypłynięciem i instrukcje na pokładzie statku. Na statku nie ma żadnego jedzenia ani picia więc warto zabrać je ze sobą. Miejsca są zarówno na zewnątrz, jak i w środku statku. Co w przypadku średniej pogody jest dużą zaletą, bo jest się gdzie schować.

Rejsy odbywają się dwa razy dziennie. Pamiętajcie, że nikt Wam nie da gwarancji, że na pewno zobaczycie Wieloryby. Najlepszy sezon na ich oglądanie jest właśnie w okresie maj – czerwiec. Na delfiny przynajmniej w sezonie macie praktycznie gwarancje 😉 Widzieliśmy ich bardzo dużo.

Jak oceniamy rejs? Nam minął bardzo szybko, delfiny trochę skradły show wielorybom 😉 Mam wrażenie, że przez to, że na Islandii byliśmy na znacznie mniejszej łódce, która była bardziej mobilna znacznie lepiej poczuliśmy klimat i bliskość zwierząt. Jednak to była era przed Kajką, więc póki co celujemy w duże łódki, które są bezpieczne dla takich małych dzieci.

Plantacja ananasa w Ponta Delgada

Jaki jest jedyny owoc, którego obydwoje nienawidzimy? Ananas! Jest to najprawdopodobniej spowodowane pizzą hawajską i ananasem w puszce. Pomimo tego, że Ananas jest dla nas skreślony, postanowiliśmy odwiedzić lokalną plantację, by zobacz jak rosną ananasy (w ziemi) i dowiedzieć się więcej o tej niezwykłej produkcji.

Czy to jedyna plantacja ananasa w Europie? Okazuje się, że jednak nie, bo jest kilka szklarni w Wielkiej Brytanii. Co nie zmienia faktu, że nie jest to zbyt popularna atrakcja w naszej części Świata.

Skąd się wzięły ananasy na Azorach? Wyspa kiedyś słynęła z pomarańczy, jednak w 1880 plantacje padły ofiarą fytoftorozy i zaczęto szukać alternatywy. Padło na nasz znienawidzony owoc, odmianę Smooth Cayenne. No szkoda, bo pomarańczami byśmy się pozachwycali podobnie jak zwiedzając Costa Blanca w Hiszpanii.

Jednak ciekawie jest posłuchać o tym, jak Azorczycy mają swoje patenty na uprawę ananasa, na przykład: zadymiają szklarnie, żeby skrócić czas jego uprawy do 24 miesięcy. W niektórych miesiącach szklarnie pokrywane są mlekiem wapiennym, żeby lepiej kontrolować temperaturę i nie narażać roślin na poparzenie. Oglądając farmę możecie zobaczyć jak wygląda ananasa, w różnych stadiach rozwoju. Bardzo fajne są QR kody znajdujące się w wielu miejscach, dzięki czemu lepiej poznacie historie.

Zwiedzanie plantacji jest za darmo, a po mieście nawet jeździ specjalne kolejka, która możesz Was zawieść do szklarni. Po zwiedzaniu możecie udać się do baru, gdzie zostanie Wam zaserwowany likier z ananasa i krakers z dżemem z ananasa – też za darmo. Nie testowaliśmy, za to napiliśmy się lokalnego soku z marakui. Plantacje herbaty na Sao Miguel

Kochamy oglądać plantacje herbaty, te miejsce są niesamowicie fotogeniczne i możemy spędzać godziny, gapiąc się na herbaciane pola czy latając nad nimi dronem. Nie znajdziecie innego miejsca w Europie, gdzie uprawia się herbatę. Ktoś może powiedzieć, że Filipinki śpiewały przecież o “herbacianych polach Batumi”, dzisiaj w Gruzji już praktycznie nie ostały się żadne plantacje herbaty, większość pól zamieniono na uprawy cytrusów.

Na mapie zaznaczyliśmy Wam dwa miejsca, my wybraliśmy Cha Gorreana. Dlaczego właśnie tę plantację? Chyba nie ma jakieś szczególnego powodu. Obie mają taką samą opinię na Google Maps, mniej więcej od podobnej liczby osób. Cha Gorreana podobno jest starsza.

Ale skąd w ogóle herbata na Azorach? Podobnie jak z ananasami, szukano zastępstwa za pomarańcze, padło na herbatę. Herbata przypłynęła tutaj z Brazylii. Gdzie Król Portugalii otrzymał nasiona herbaty od Cesarza Chin, po tym, jak uprawa herbaty przyjęła się w Brazylii przeniesiono hodowle również na Azory.

Zwiedzanie jest darmowe. Narysowane są szlaki, którymi możecie chodzić po polach. Miejsce jest naprawdę cudowne, bo widać stąd ocean, który pięknie kontrastuje z zieloną herbatą. Można wejść do budynku, który wygląda jak siedziba, jednak nam trochę zabrakło jakiejś historii opowiedzianej przez przewodnika albo jakiejś bardziej interaktywnej wystawy.

Miradouro do Frade

Będąc w rejonie plantacji herbaty warto podjechać tutaj na sekundę. Widoki na ocean są naprawdę ładne, punkt jest wysunięty stosunkowo mocno w Atlantyk więc można z niego podziwiać też linię brzegową Sao Miguel.

5. Plaża Ribeira Grande – do Areal de Santa Barbara

Na Azorach nie jest łatwo o ładną plażę i raczej ciężko nastawiać się na kąpiele w oceanie, chyba, że zimna woda Wam nie przeszkadza. W Ribeira Grande widzieliśmy lokalsów pływających na deskach surfingowych i bardzo przyjemnie nam się tutaj siedziało w okolicach Zachodu Słońca. Plaża jest piaszczysta i dosyć czysta.

6. Parque Terra Nostra – najpiękniejszy park na Azorach

W swoim życiu byliśmy w wielu parkach, ale w kategorii Park Miejski ten zajmuje u nas pierwsze miejsce. Park był tak cudowny, że wróciliśmy do niego dzień po dniu, co nigdy nam się nie zdarza. Wejście kosztuje 10 euro, ale w zamian dostajecie możliwość popływania w gorącym źródle (kolor nie zachęca), weźcie ze sobą ręcznik i bądźcie gotowi na długie wypłukiwanie stroju kąpielowego.

Oprócz tego w samym parku znajdziecie przepiękną roślinność, zresztą sami zobaczcie. Przy bezdeszczowej pogodzie można tutaj spędzić kilka godzin.

Na mapie w Furnas zaznaczyliśmy Wam jeszcze domek postawiony do góry nogami, w Polsce też są takie i robią większe wrażenie. Dodatkowo jeszcze piramida w parku, widzieliśmy z okien samochodu, wielkiego wrażenia na nas nie wywarła.

7. Mata Jardim Jose Do Canto

Miejsce wygląda na bardzo klimatyczne. Również idealnie na piknik, niestety dwa razy przegraliśmy z deszczem, więc samego ogrodu nie udało nam się odwiedzić. Jednak kościół położony blisko brzegu jeziora jest bardzo urokliwy.

8. Droga EN1-A1 czyli z powyższych ogrodów do Villa Franca do Campo

Nie jest to żadna oficjalna atrakcja. Jednak jadąc tą drogą mocno się nią zachwycałem. Trasa wiedzie przez piękny gęsty las, jest na niej masa zakrętów. Klimat w tym miejscu jest naprawdę genialny, a droga spokojnie mogłaby być planem filmowym, popatrzcie tylko na zdjęcia.

9. Klimatyczny kościół – Ermida de Nossa Senhora da Paz

Kościół / kaplica to doskonałe na miejsce widokowe na Villa Franca do Campo i na wyspę leżącą zaraz przy wybrzeżu. Bardzo malownicze miejsce. Do Kaplicy idziemy ponad 100 schodami mijając poszczególne obrazy z drogi krzyżowej. Wszystko jest zaprojektowane w bardzo prosty sposób, żadnych witraży, złota, zdecydowanie daleko tutaj od przepychu. Mam wrażenie, że świątynia mogła nie zmienić się wiele od 1764 roku, kiedy została wybudowana.

Na tyłach kościoła pasa się szczęśliwe krowy i kury – taka dodatkowa atrakcja dla dziecka 😉

10. Wyspa Vila Franca do Campo

Obfotografowanie tej wyspy z drona było moim absolutnym azorskim marzeniem. Pogoda na Azorach lubi płatać figle, więc jak tylko zobaczyliśmy trochę słońca na niebie to ruszyliśmy na latanie. Nie tylko ja miałem ten pomysł, bo na brzegu było sporo droniarzy. Wyspa jest naprawdę malutka i ma niesamowity klimat. Znajduje się około 500 metrów od brzegu, chociaż na wielu zdjęciach wygląda jakby odległość była znacznie większa. Jest ona bezludna, chociaż w sezonie (lipiec-sierpień) można na nią przypłynąć z Mariny w Villa Franca – kosztuje to 5 euro (a podróż trwa 10 minut). Na wyspę płynie się głównie po to, żeby kąpać się w naturalnym “basenie”. Patrząc na zdjęcia z sezonu raczej nie spodziewajcie się, że będziecie tutaj samemu pluskać się w wodzie 😉

11. Povoacao

Miejsce, które uważa się za pierwsze odkryte na wyspie, w 1427 roku. Chociaż niektóre źródła podają 1492 roku. Miasteczko jest położone bardzo malowniczo, tak jakby wciśnięte między nachodzące na siebie góry, znajduje się tutaj mały port, który jest otoczony dużymi falochronami. Podobno znajduje się tutaj najstarszy kościół na wyspie, ale nie dotarliśmy. Byliśmy w miasteczku w trakcie lekkiej mżawki w weekendowe przedpołudnie i mieliśmy wrażenie, że nie za bardzo jest tutaj co robić.

Jeśli macie ochotę coś zjeść to polecamy Snack Bar o Garoto – na pewno nie będzie to najlepsze jedzenie świata, ale ziomeczki są przesympatyczne i Kaja nigdzie nie miała tylu adoratorów 😉

Miradouro da Vista do Rei – Sete Cidades

Prawdopodobnie, jeśli mielibyście wybrać jedno zdjęcie, które kojarzy Wam się z Azorami wybralibyście ujęcie robione z tego punktu widokowego. Występuje ono na milionie pocztówek z Azorów. W dokładnym tłumaczeniu miejsce oznacza “Taras widokowy z królewskim widokiem”. Król Portugalii odwiedził to miejsce w 1901 roku.

Z punktu widokowego położonego na 544 m n.p.m. możecie obserwować przepiękne dwa jeziora położone w kraterze wulkanu: Niebieskie i Zielone, z punktu widzenia tarasu mogą wyglądać jak jedno. W rzeczywistości oddziela je wąska droga. Różnica w kolorze głównie bierze się z promieni słońca, które inaczej reagują z głębokością: zielonego-płytszego, niebieskiego-głębszego. W trakcie naszych dwóch wizyt niestety tych różnic nie było aż tak bardzo widać, ale słońce było schowane za chmurami.

Z atrakcji a’la urbex, zaraz obok punktu widokowego znajduje się niedziałający hotel Monte Palace. Był to 5* obiekt, który działał tylko przez 18 miesięcy między 1989-90. Do 2011 roku miejsce było zamknięte i pilnowane. Bez bieżącej ochrony “hotel” został bardzo szybko rozkradziony, tak, że w środku zostały tylko betonowe ściany. W 2017 roku kupił go chiński inwestor za 1,5 mln euro. Jednak na razie nie było widać żadnych prac, wejście na teren hotelu jest zabronione.

Dwie atrakcje są położone dosłownie kilkanaście metrów od parkingu. Jest on bardzo mały, ale też samochody mocno rotują, bo to atrakcje są max. na 20 minut.

Miradouro da Boca do Inferno

Naszym zdaniem trochę bardziej epickie miejsce niż Vista do Rei. Bo wymaga od Was trekkingu, ale spokojnie to naprawdę przyjemna 15-20 minutowa trasa. “Usta piekieł” są ocenione na googlemaps na 4,9/5, to już o czymś świadczy. Stąd też zobaczycie jezioro Niebieskie, Zielone, Rasai oraz de Santiago. Oraz ocean, naszym zdaniem widać go stąd lepiej niż z Vista do Rei.

Zaraz obok oficjalnego punktu widokowego znajdują się takie bardziej “dzikie” bez barierek, naszym zdaniem warto tam podejść, widoki są równie cudowne, a ludzi nie ma praktycznie wcale.

Lagoa do Canario

Idąc w stronę powyższego Miradouro zaraz przy samym wejściu na szlak jest kolejne jezioro. Nie zapomnijcie nad nie zajrzeć, jest mega klimatyczne 🙂

Czarna plaża – Mosteiros

Na wyspach wulkanicznych uwielbiamy to, że można znaleźć czarne plaże. W Mosteiros możecie poczuć się jak na Islandii, plaża jest stosunkowo nieduża, z cudownymi widokami na skały wynurzające się z oceanu. Można tak siedzieć i wpatrywać się w Atlantyk godzinami. Jednak jak już wspominaliśmy, jeśli celem Waszych wakacji jest plażowanie, to na pewno znajdziecie na to lepsze lokalizacje niż Azory.

Gorące źródła – Ponta da Ferraria

Zajechaliśmy tutaj wracając z plaży w Mosteiros. I w ogóle nie mieliśmy pewności czy to dobre miejsce, bo ze względu na średnią pogodę nikt się tutaj nie kąpał. Jakby coś gorące źródła to miejsce, w którym znajdują się drabinki. Naturalne baseny są położone najbardziej na lewo od parkingu patrząc na ocean. Kąpać można się tutaj za dramo.

Jeśli nie chcecie się kąpać to samo nabrzeże w tym miejscu jest naprawdę bardzo ładne, szybki spacer nie zajmie Wam dłużej niż kilkanaście minut.

Atrakcje wschodniej części wyspy, które odpuściliśmy

  • Miradouro da Ponta do Sossego
  • Miradouro da Ponta do Arnel – mała latarnia morska
  • Punkty widokowe na Lagoa do Fogo. Zastanawiałem się Fogo to po portugalsku mgła (podobnie jak po angielsku), bo tłumaczyłoby to pogodę, jaka nas spotkała. Jednak okazuje się, że to ogień. Jeśli będziecie mieć chwilę ładnej pogody koniecznie pojedźcie, bo na zdjęciach miejsce wygląda cudnie.
  • Gorące źródła obok Jeziora Ognia (Lagoa do Fogo) – niestety wybraliśmy się tam w ten sam dzień co na punkt widokowy i nie udało nam się przekąpać w basenach.

Co zobaczyć na Sao Miguel?

Mamy nadzieję, że trochę Wam podpowiedzieliśmy. Wyspa jest stosunkowo mała i zwiedza się ją bardzo przyjemnie. Jednak zdecydowanie największym utrudnieniem może być pogoda.

Czy polecamy na wyjazd z małym dzieckiem? Jeśli macie aktywnego dzieciaczka, który lubi chodzić, ale też daje się spacyfikować w nosidło to całkiem dobra destynacja.

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.