Rozpoczynamy, zapowiadany wcześniej, cykl wpisów o Wietnamie! Minęło trochę czasu od momentu zapowiedzi (głównie przez to, że Bober musiał zmontować film), jednak wracamy, opowiadamy i dzielimy się ciekawostkami …. na pierwszy ogień idzie Sajgon:)
Ho Chi Minh City – najbardziej zatłoczone i ruchliwe miasto na świecie
Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy w dawnej stolicy Wietnamu, gdzie zostaliśmy wrzuceni na głęboką wodę. Nie bez powodu „Sajgonem” nazywamy potocznie bałagan, harmider, bardachę czy pobojowisko. To bez wątpienia najbardziej ruchliwe miasto jakie miałam okazje odwiedzić. Miasto, które nie zasypia. Miasto kontrastów, zapachów i wspaniałego jedzenia (to właśnie tu jadłam najlepszy „rosół” na świecie = zupę pho). Ale wszystko po kolei, zaczynamy od rejsu.
W drodze do Cai Be
Pierwszy dzień zwiedzania rozpoczęliśmy bardzo aktywnie o bardzo wczesnej porze. Pobudka była o godzinie 6 rano. Było to związane z tym, że potrzebowaliśmy ok. 3 godzin na dotarcie do miejsca skąd wyruszymy w wodny rejs. Miejscowość Cai Be była oddalona o 100 km od naszego hotelu, jednak, warunki na drodze oraz wietnamskie ograniczenie prędkości (Wietnamczycy bardzo restrykcyjnie przestrzegają przepisy drogowe) sprawiają, że podróż zajmuje sporo czasu. Na szczęście mieliśmy bardzo energiczną przewodniczkę, która po drodze opowiedziała nam parę smaczków o Wietnamie, ale o tym w specjalnym poście – Absurdy Wietnamu.
Jak żyją Wietnamczycy
Gdy dojechaliśmy na miejsce, naszym oczom ukazało się wielkie gospodarstwo, do którego prowadziło podwórko z przystrojonymi nagrobkami. Lucy, nasza przewodniczka, opowiedziała nam o właścicielach bogatego, jak na wietnamskie warunki, gospodarstwa i oprowadziła po włościach. Jak się okazuje, Wietnamczycy nazywają wszystkie budynki mające więcej niż 150 lat, mianem „ancient” 🙂
To co bardzo nam się spodobało, to historia tego domu, który na każdym kroku opowiadał historię swoich właścicieli. Wietnamczycy to bardzo rodzinny i religijny naród. W ich domach często znaleźć można ołtarze z darami dla buddy, portrety przodków (głowy rodziny) itp.
Rejs po Mekongu
Nadszedł czas na wyczekiwany rejs po Mekongu. Wsiedliśmy na łódkę i rozpoczęliśmy sesje zdjęciowe 🙂 W trakcie naszego rejsu mieliśmy parę ciekawych przystanków.
Pierwszym z nich była fabryka kokosów, w której próbowaliśmy różnych produktów wykorzystujących wiórki lub mleko kokosowe. Przyznam szczerze, że nazw wszystkich produktów nie jestem wstanie wymienić, ale jedno jest pewne – wszystko było obłędnie dobre. Jeszcze nigdy nie jadłam kokosa na tyle różnych odmian (wódka, popcorn, chipsy – i to wszystko z kokosa). Na filmie widać produkcję części rarytasów. W trakcie tego przystanku mieliśmy też okazję spróbować wódkę ze żmiją, w smaku przypominającą mocną, ziołową wódkę oraz napój z soku trzciny cukrowej. Zdecydowanie polecam ten drugi, który niesamowicie orzeźwia.
Drugim przystankiem był bazar, na którym można było kupić świeże owoce, warzywa, ryż, mięso, ryby i inne stworzenia. O świeżości mięsa i ryb bym dyskutowała – warunki, w jakich były przechowywane, nie spełniłyby wymogów sanepidu. Dzięki temu mogliśmy dokładnie się przyjrzeć, co jedzą w Wietnamie. Ciekawym zjawiskiem były produkty sfermentowane oraz przywiązane żaby.
Poza statecznymi bazarami odwiedziliśmy też te pływające zwane „floating market„. Były one dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyż jadąc do Wietnamu zupełnie inaczej wyobrażałam sobie pływające markety. Nasza przewodniczka wytłumaczyła nam zasady na jakich pracują łodzie sprzedające produkty.
Floating Market – o co chodzi
Otóż, każda łódka specjalizuje się w sprzedaży konkretnych produktów (1-3 produkty). Wbrew pozorom nie podjeżdża do Ciebie łódź wyłożona w najróżniejsze produkty, jak w warzywniaku, wybór nie jest aż tak urozmaicony. O tym, jaki produkt możesz kupić na danej łodzi informuje Cię maszt, na którym zawieszany jest produkt na sprzedaż. Dzięki temu z daleka wiesz, w czym specjalizuje się konkretna łódź.
Życie na łódce
Sprzedawcy pracujący na łodziach pracują tak ok. tygodnia, nie schodząc na ląd. Następnie wracają, by uzupełnić zapasy. Myją się i załatwiają w Mekongu, a następnie łowią w nim ryby i przyrządzają obiad, piorą ubranie, myją naczynia. Było to dla nas szokujące doznanie, jak Wietnamczycy zanieczyszczają środowisko i jak część z nich w nim funkcjonuje.
Rejs po Mekongu zajął nam ok. 3 godzin. Była to bardzo ciekawa i ucząca wycieczka, którą gorąco polecam. Niektórzy turyści decydują się na spędzenie w tym rejonie 2 dni, co pozwala im na szerszą penetrację delty, ja jednak uważam, że 1 dzień zdecydowanie oddaje klimat tego miejsca i odkrywa ciekawą kulturę Wietnamu.
Wycieczkę warto połączyć z godzinną wyprawą rowerową wzdłuż rzeki, podczas której odkryjesz piękne owocowe drzewa i krzewy.
Sajgon – miasto, które nie śpi
Po spokojnym Mekongu, powróciliśmy do głośnego Sajgonu. Dla mnie to miejsce zawsze pozostanie miastem kontrastu, gdzie ludzie śpią na ulicy, ale każdy posiada najnowszego iPhone s6. Każdy prowadzi swój biznes, nie ważne czy sprzedaje suszone kalmary, lokalne piwo czy naprawia buty. Każdy jest małym przedsiębiorcą, który nie przepuści okazji.
Bezpieczeństwo
Sajgon to bardzo gwarne i ruchliwe miasto, można pomyśleć, że o wypadek nie jest trudno. Najwięcej słyszy się o kieszonkowcach, którzy wyrywają torebki i okradają turystów. Ostrzegali nas o tym na lotnisku, w hotelu, czytaliśmy o tym w przewodnikach. Na nasze szczęście nikt nas nie okradł i nie oszukał, jednak mieliśmy włączoną wysoką czujność, więc może to nas uchroniło od nieprzyjemnych niespodzianek. Muszę stwierdzić, że nie odnotowałam niebezpiecznych zachowań, niechęci bądź agresji ze strony Wietnamczyków, dlatego drodzy turyści – nie lękajcie się, jeśli zachowacie czujność nic Wam się nie stanie!
Zasady ruchu drogowego
Tak… można pisać książkę o zasadach, jakie panują na drogach w Ho Chi Minh City. Ja przygotowałam swój zestaw, być może dla kogoś okaże się pomocny:
- Zasada 1: duży może więcej
- Zasada 2: skutery są wszędzie i najwyraźniej nie posiadają hamulców
- Zasada 3: ilość osób podróżujących na skuterze nie zna granic
- Zasada 4: sygnalizacja świetlna jest jedynie dekoracją i nie ma wpływu na pozostałe pojazdy
- Zasada 5: aby przejść przez ulicę musisz po prostu podłączyć się do ruchu
Sztuka opanowania umiejętności przejścia przez ulice nie jest łatwa, my nauczyliśmy się tego pod sam koniec naszego wyjazdu, a i tak za każdym razem gdy przechodziliśmy na druga stronę mieliśmy duszę na ramieniu. Dużym zdziwieniem jest powrót do domu, gdy wychodzisz na warszawskie ulice i dociera do Ciebie jaka cisza i spokój panuje na Marszałkowskiej 🙂
Jedzenie
O wietnamskim jedzeniu pisaliśmy już wcześniej, jednak to w Sajgonie jedliśmy najlepszy „rosół” na świecie – tradycyjną zupę Pho. Jak się okazało niedaleko naszego hotelu znajdowała się knajpa specjalizująca się tylko i wyłącznie w zupie Pho. Dla tych, co nigdy nie kosztowali tego dnia, tłumaczę na czym polega jej fenomen.
A więc zamawiając zupę Pho zamawiasz pyszny wywar robiony na kości, nudle, zestaw zieleniny, limonkę, papryczki chilli, zestaw sosów + składnik główny, który możesz sobie wybrać. Może to być kurczak, kulki mielonego mięsa, tofu, wołowina itp. Danie to, mimo że to tylko zupa, jest niesamowicie treściwe i pożywne. Idealne na kaca lub przeziębienie. Zupę Pho jedliśmy bardzo często w trakcie kolejnych punktów naszej wycieczki, jednak ta z Sajgonu smakowała nam najbardziej i z sentymentem wracamy do jej smaku.
Sajgon oraz Delta Mekongu, były idealnym miejscem na pierwsze zapoznanie się z Wietnamem. W ciągu 48 godzin mieliśmy okazję skosztować najpopularniejszych dań Wietnamu, odkryć kulturę i mentalność jego mieszkańców oraz zakochać się kolorach i różnorodności Ho Chi Minh.
Z resztą zobaczcie sami, pierwszy rozdział filmu o Wietnamie już gotowy.
Dzięki za ciekawy wpis!
Niedługo się tam wybieram i planuję jednodniową wycieczkę po delcie Mekongu. Twoja opcja mi się bardzo spodobała 🙂 Brzmi ciekawie! Czy możesz polecić jakąś konkretną agencję? Czy radzisz zarezerwować jakąś wycieczkę wcześniej, czy będąc dzień wcześniej w HCM wystarczy to zrobić na miejscu? Ceny tych, które znajduję w internecie znacząco odbiegają od cen opisywanych w niektórych relacjach na blogach i są to zestawienia rzędu 100 a 10 USD. Będę wdzięczna za wszelkie porady, czy rekomendacje 😉
Hej Asiu,
fajnie, że do nas piszesz. My korzystaliśmy z miejscowej agencji https://www.ethnictravel.com.vn/2_days_The_Red_River_Delta.htm (jak się później okazało, jednej z większych w Wietnamie), która zorganizowała nam całą wycieczkę po Mekongu: pyszny obiad w tradycyjnym gospodarstwie, wycieczkę rowerową, spływ, wizytę w ceglarni, wycieczkę w fabryce produktów z ryżu, wycieczkę po wielkim markecie. Na każdym kroku była z nami przewodniczka, która była fantastyczna. Ethnic Travel oferowało nam dłuższa wycieczkę po Mekongu, jednak my nie mieliśmy tyle czas, więc jak chcecie zostać tam na dłużej to jest taka możliwość. Co do ceny to musicie ich podpytać, bo my mieliśmy bogaty program w komplecie. Na pewno można z nimi negocjować 🙂
Uważam, że lepiej jest zaplanować sobie główne wycieczki z wyprzedzeniem niż tracić czas na miejscu i szukać czegoś na szybko i bez gwarancji – szkoda czasu i nerwów. Plusem korzystania z dużego lokalnego biura jest, to że mogą oni szybko dostosowywać wycieczkę do zmieniających się warunków. Np. jak zacznie padać deszcz, to wymyślą Wam alternatywną atrakcję, żebyście się nie nudzili.